poniedziałek, 12 listopada 2012

08. fly with me under the wings I gave you.


            Przygotowania zaczęły się z samego rana. Razem z Zaynem staliśmy przed umywalką i się myliśmy, później zajmowali włosami. Ja je tylko wyprostowałam, a Mulat tradycyjnie postawił na żelu. Kiedy opuścił łazienkę, wzięłam się za makijaż. Trochę podkładu, eye-liner, pomadka, beżowy cień do powiek, tusz do rzęs i gotowe. Ruszyłam do pokoju, gdzie z walizki wyciągnęłam sukienkę, baleriny, biżuterię, kurtkę, torebkę (http://i45.tinypic.com/okwxlz.jpg ) i bieliznę, oraz cieliste rajstopy. Poszłam z tym wszystkim do łazienki i ubrałam się w zestaw. Do torebki w sypialni włożyłam telefon, chusteczki higieniczne, pomadkę i  grzebień. Przeszłam do sypialni, gdzie Zayn bawił się kluczami. Zaśmiałam się. Miał na sobie czarne rurki, na stopach w tym samym kolorze martensy, jasno-błękitną koszulę w delikatną, białą kratkę i czarną marynarkę. Zlustrował mnie wzrokiem, na co się zarumieniłam i spuściłam głowę, a włosy wcieliły się w rolę zasłony.
- To co, idziemy? Bo najpierw jedziemy do urzędu, tam będzie ślub, potem wesele – popatrzyłam się ponownie na niego. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest i skinęłam głową. Złapałam moją lustrzankę, założyłam ją na szyję i wyszliśmy z apartamentu, a chłopak zamknął drzwi na klucz. Ruszyliśmy do windy, a kiedy już w niej byliśmy, wybrałam przycisk z cyfrą ‘0’. Z głośników usłyszeliśmy wysoki, pojedynczy dźwięk i już po chwili poczułam mrowienie w brzuchu, jak to zawsze mam, gdy jadę widną. Zwłaszcza w dół.
            Zayn zostawił klucze w recepcji, po czym wyszliśmy z hotelu.
- Za chwilę powinna być taksówka – powiedział i jak na zawołanie zaparkowało przed nami żółte auto. Wsiedliśmy na tylne siedzenia, a ja położyłam sobie torebkę na kolana. Mulat podał kierowcy adres, od razu zapłacił i ruszyliśmy. Po około 20 minutach wysiedliśmy przed wielkim, beżowym budynkiem z dachem wyłożonym czerwoną dachówką. Weszliśmy do jego środka po białych schodkach. W holu stłoczyło się tyle ludzi, że z pomieszczenia zauważyłam tylko sufit i okna. Nagle usłyszeliśmy niski głos jakiegoś mężczyzny.
- Ślub Natalie Morgan i Patricka Handerson w Sali 204! Tędy, proszę!
Ruszyliśmy za ludźmi, a ja złapałam Zayna za rękę, nie chcąc go z gubić. Kiedy weszliśmy do przestronnego pomieszczenia, usiedliśmy na krzesłach, jednak ja nie puściłam jego dłoni.
            Nagle do sali weszła Natalie w pięknej sukni ślubnej, oraz idealnie ułożonej fryzurze, trzymając za rękę wysokiego bruneta o szarych oczach – jak się domyśliłam, to musiał być Patrick. Doszli do wysokiej urzędniczki o blond włosach, ubraną w ciemno-różową koszulę, która wsadzona była w czarną spódnicę. Uśmiechnęła się do pary młodej, a ja zaczęłam robić zdjęcia.
            Po upływie około 45 minut stanęliśmy w długim sznurku ludzi przed restauracją. Nadal trzymając Zayna za najmniejszego palca od jego dłoni, starałam się dojrzeć, co spowodowało „korek”. Jednak mimo moich 174 cm nie byłam w stanie nic dojrzeć. Po upływie pół godziny, stanęliśmy przy wysokim i dość grubym mężczyźnie w garniturze.
- Nazwiska? – popatrzył się na nas.
- Malik, Zayn – powiedział Mulat. Mężczyzna coś wykreślił w notesie.
- A panienka? – popatrzyłam się na niego krzywo.
- Jej nie ma na liście, jest ze mną. Natalie pozwoliła mi ją wziąć.
- Dobrze.. Ale mogę jednak imię i nazwisko? Mam obowiązek spisać wszystkich uczestników imprezy.
- Sophianne Ange – odpowiedziałam z lekkim obrzydzeniem do mojego imienia. Facet napisał coś na kartce i otworzył nam drzwi. Weszliśmy, nie puszczając ręki. Zobaczyłam że Natalie z Patrickiem i dwoma, starszymi kobietami krzątają się przy barku i całej sali.
- Sophianne? – zapytał Zayn, kiedy usiedliśmy gdzieś na końcu pomieszczenia.
- Niestety, moja mama miała bujną wyobraźnię – skrzywiłam się. Popatrzyłam się przed siebie i zobaczyłam grupkę dziewczyn, które patrzyły się na nas i kierowały w naszą stronę, co chwilę wzdychając lub krzycząc „nie wierzę!”. Oj tak, Directionerki się zbliżają…
- Cześć Zayn, możemy zdjęcie i autografy? – zapytała jedna z nich, brunetka, na oko 15 lat. Kiedy Mulat się zgodził i uśmiechnął, jedna fanka zemdlała. Od razu podbiegła do niej blondynka i wytargała na świeże powietrze. Dołączyły do niej koleżanki i Zayn, a ja w tym czasie włączyłam Twittera na swojej „jeżynce”. Tak wciągnęłam się w rozmowę z Jo, że nie zauważyłam kiedy Zayn do mnie wrócił.
- Masakra, męczące są czasami – powiedział, biorąc na talerzyk kawałek ciasta. Podskoczyłam, słysząc jego głos.
- Gdyby jakaś Directionerka to usłyszała… - zaczęłam.
- Wiem! Ale naprawdę. Przyjechałem tutaj na wesele, żeby odpocząć. Kocham je, ale chciałbym, żeby zrozumiały, że 24 godziny na dobę nie mam siły podpisywać autografów i pozować do zdjęć – przerwał mi, po czym wziął kęs murzynka do buzi.
- Za niedługo się przyzwyczaisz – uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc, że wokalista orkiestry ogłasza pierwszy taniec pary młodej.
            Wystrzeliłam jak proca z krzesła i poszłam na ubocze parkietu. Ustawiłam odpowiednie opcje i naświetlenie w lustrzance, po czym zajęłam się robieniem zdjęć. Zrobiłam ich chyba sto i wtedy „zespół” zaprosił gości do tańca. Poczułam dłoń Zayna na swoim ramieniu.
- Idziemy tańczyć? – zapytał. Położyłam głowę na jego ramieniu i przeglądnęłam kilka zdjęć.
- Nie potrafię – skłamałam, na co on parsknął śmiechem.
- Jak nie potrafisz, Josh cię przecież uczył. Sama mówiłaś, że znasz kilka ruchów.
- Tak, ruchy z hip-hopu. Na pewno zatańczę hip-hop w sukience i balerinach!
- Tańczyłaś z Joshem taniec towarzyski, sam widziałem.
Westchnęłam, w myślach zgadzając się z nim.
- No dobra, wygrałeś. Tylko odłożę aparat – truchtem podbiegłam do naszego miejsca i postawiłam lustrzankę obok swojego talerza, po czym wróciłam do Mulata. Ruszyliśmy na dość zatłoczony parkiet.
- Nauczysz mnie kilka kroków? – zapytał, a ja wytrzeszczyłam oczy. – No co?
Pokręciłam głową wywracając oczami i złapałam jego dłonie. Jedną położyłam na swoim biodrze, drugą złapałam swoją i wystawiłam w bok. Swoją lewą rękę umieściłam na jego ramieniu i przybliżyłam swoje usta do jego ucha.
- Jeden krok w prawo – powiedziałam. – Dwa do tyłu… O tak. Teraz jeden w lewo.
I tak, dając mu wskazówki zatańczyliśmy całą piosenkę, a drugą tańczyliśmy bez wskazówek. Po chyba 8 utworach usiedliśmy do stołu, a kelner podszedł do nas. Z jego tacy wzięłam lampkę czerwonego wina, a Zayn podziękował i wziął butelkę wódki, która stała na stole i nalał sobie jej do kieliszka. Oprócz tego, zapełnił swoją szklankę Colą i wypił trunek, popijając gazowanym napojem. Ja powoli sączyłam wino, wpatrując się w Natalie i Patricka.
- Ale oni słodko razem wyglądają – powiedziałam, ponownie opierając głowę na ramieniu Malika. On za to mnie objął. – Szkoda, że ja nigdy nie będę miała swojego wesela.
- Dlaczego tak uważasz? – odpowiedział pytaniem.
- Bo dla mnie żaden facet nie jest wymarzony, chyba że faceci, których nigdy nie spotkam. Mam tu na myśli gwiazdy.
- Ej, ja jestem gwiazdą!
Zaśmiałam się i walnęłam lekko pięścią w ramię.
- Zresztą, nie raz słyszałam, że jestem zbyt chuda i brzydka jak na dziewczynę – przywołałam w tym momencie wspomnienia o moich byłych. Każdy tak samo kończył związek, tylko nie Matt…
- Nie prawda, jesteś śliczna… - usłyszałam jego bardzo cichy szept, jednak dzięki mojemu wyczulonemu słuchu, wszystko dobrze zrozumiałam, choć miałam pewne wątpliwości, czy się nie przejęzyczył.
- Słucham?
- Nie, nic, nic.
- Słyszałam to. Tylko... nie przejęzyczyłeś się?
- Nie.
Zakaszlałam, jakby to miało mi pomóc w przeanalizowaniu jego słów. Niby dwa, proste a jednak… Były dla mnie w pewnym sensie trudne, dziwne, nowe. Gdy jakiś chłopak mi to mówił, szybko przekonywałam się, że to kłamstwo. W głosie Malika usłyszałam tą dziwną nutkę szczerości.
            Przysunęłam swoje krzesło bliżej siedzenia Zayna i mocniej się do niego przytuliłam. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna. Jakby jego ciało chroniło mnie przed całą, okrutną i szarą rzeczywistością. Tylko kilka razy słyszałam, że jestem ładna. Dlaczego mam przeczucie, że będę słyszeć częściej te słowa, które będą padały z jego ust?
            Odsunęłam od siebie tę myśl, jednocześnie odsuwając się od niego. Nie patrząc się na jego twarz, złapałam aparat i powiedziałam, że znowu idę robić zdjęcia. Tak naprawdę poszłam do łazienki i zamknęłam się w kabinie. Spuściłam deskę od ubikacji i usiadłam na niej, po czym podciągnęłam nogi pod brodę. Położyłam na kolanach lustrzankę i włączyłam ją. Zaczęłam przeglądać zdjęcia, choć już je widziałam.
            Czułam się trochę zdołowana, choć do końca nie wiedziałam dlaczego. W głowie miałam wielki mętlik, ale jeden, najgłośniejszy głos w mojej głowie powtarzał w kółko dwa słowa.
            „Kochasz Zayna… Kochasz Zayna…”
~*~
            Sophie poszła robić zdjęcia, więc zostałem sam. Gdy odchodziła, ciągle ją obserwowałem. Weszła do toalety, a wtedy wziąłem na talerzyk kolejny kawałek pysznego ciasta. Siedziałem około pół godziny, oglądając tańczące pary. W końcu z nudów zrobiłem im zdjęcie moim BlackBerry, po czym ponownie zerknąłem na drzwi od ubikacji damskiej. Soph nadal nie wychodziła. Troszkę zdenerwowany, podszedłem do Natalie, która odpoczywała na swoim krześle, a Patrick gdzieś tańczył.
- Natalie… Mogłabyś wejść do waszej toalety? Sophie tam weszła ponad pół godziny temu i nadal nie wyszła – powiedziałem, pochylając się nad nią.
- Pewnie – uśmiechnęła się do mnie, a ja wyprostowałem się. Podeszliśmy do pomieszczenia, a ja poczekałem przed drzwiami.
~*~
            Usłyszałam, że ktoś wchodzi do toalety.
- Sophie? – do moich uszu dotarł głos Natalie. Wyłączyłam lustrzankę i otworzyłam drzwi. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- Coś się stało?
- Zayn się martwi, ponoć nie wyszłaś stąd od ponad pół godziny..
- Zapatrzyłam się na zdjęcia – uśmiechnęłam się, podnosząc aparat do góry. Popatrzyła na mnie dziwnie, po czym odwzajemniła gest i wyszła. Wypuściłam powietrze i wbiłam wzrok w swoje odbicie w lustrze. Czy ja muszę być taka beznadziejna?
            „Przykleiłam” do twarzy sztuczny uśmiech i wyszłam z pomieszczenia. Obok drzwi stał Malik.
- Dłużej się nie dało tam być? – zapytał od razu. Wywróciłam oczami.
- Zayn, mam 17 lat, naprawdę, poradzę sobie bez opieki tatusia – odpowiedziałam i skierowałam się na podwórko. Usiadłam na ławce przed stołem, a chłopak usiadł obok mnie. Wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów i odpalił jednego.
- Błagam, przestań palić, rzuć to świństwo – powiedziałam cicho.
- Nie potrafię – odpowiedział.
- Przed wypadkiem wykryto u mojej mamy raka płuc. Nałogowo paliła. Nie chcę, żebyś ty też miał… - wbiłam wzrok w czubek swoich balerinek. Nastała między nami niezręczna cisza, której ani ja, ani Zayn nie potrafiliśmy przerwać. Popatrzyłam się na niego. On natomiast siedział ze spuszczoną głową i wpatrywał się w papierosa, jakby nie wiedział co z nim zrobić. Po chwili rzucił go na ziemię i przydeptał butem.
- Dobra, spróbuję. Nie obiecuję, że mi się uda – spojrzał w bok, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Przytuliłam się do niego, zamykając oczy, a on mnie objął ramionami i położył brodę na mojej głowie. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie.
- Idziemy do środka? – zapytałam, wstając. Przytaknął głową i już po chwili siedzieliśmy na swoich miejscach. Nałożyłam sobie sałatki na talerz i zaczęłam ją jeść. Nagle wszyscy usiedli do stołów, na parkiecie zrobiło się pusto.
            Przez godzinę nie odzywaliśmy się do siebie. Zayn ciągle rozglądał się po sali, a ja bezczynnie wpatrywałam się w jeden punkt. W pomieszczeniu zapanował gwar, kiedy kelnerzy biegali z tacami, na których stały dania, gdzie się tylko da. Po chwili dostałam talerz z rosołem. Po zjedzeniu, zaniosłam swoje i Zayna naczynie do barku, po czym odebrałam drugie danie. Usiadłam na krześle i od razu przerzuciłam kotlet ze swojego talerza na Zayna, zostawiając dla siebie tylko ziemniaki i surówkę.
- Ej, bierz to do siebie i masz zjeść – powiedział do mnie. Ja tylko prychnęłam.
- Raz w życiu zjadłam mięso, byłeś nawet świadkiem. Naprawdę, raz. Jak byłam mała, rodzice próbowali we mnie wepchać te biedne, martwe zwierzątka, ale nie chciałam.
- Ale zobacz jaka jesteś chuda, musisz więcej jeść.
- Zayn, nie udawaj tatusia, co? Bo ci to najlepiej nie wychodzi.
Zaczął się śmiać, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Coś jest w tym śmiesznego?
- No tak.
- Niby co?
- To, że szykuję się do roli tatusia i nie udaję, ćwiczę.
Zakrztusiłam się surówką. Czy on robi sobie ze mnie jaja?
- No żartowałem.
Nagle przed oczami zobaczyłam Malika prowadzącego różowy wózek. Zaczęłam się śmiać jak opętana i tym razem to Zayn dziwnie się na mnie popatrzył.
- Co znowu?
- Wyobraziłam sobie ciebie z różowym wózeczkiem – znowu zaśmiałam się. Po chwili się uspokoiłam i w spokoju dokończyłam posiłek.
            Do końca wesela nic się nie działo, z wyjątkiem tego, że Zayn tak się upił, że poszedł do wokalisty orkiestry i się zapytał czy mógłby zaśpiewać kilka piosenek za niego. Na szczęście udało mi się go odciągnąć na miejsce.
            Około godziny 6 nad ranem postanowiłam już się zbierać, bo Mulat wlewał w siebie coraz więcej trunku. Patrick, jako że był w miarę trzeźwy, pomógł mi wyprowadzić chłopaka i potem wsadzić go do taksówki. Pożegnałam się z brunetem i podałam kierowcy adres hotelu. Kiedy dojechaliśmy, jakimś cudem sama wytargałam Zayna z taksówki i trzasnęłam drzwiami.
- Zayn, błagam cię, pomóż mi. Tylko te schody, potem winda i idziemy do pokoju, będziesz ładnie szedł? – zapytałam go, a on spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Dobrz… - wybełkotał, na co pokręciłam głową i powoli ruszyłam. O dziwo, jakoś udawało mu się iść. Przeszliśmy schodki i po cichu weszłam do recepcji. Może dziwnie to wyglądało, gdy taka chudzina jak ja, podtrzymuje dziewiętnastolatka, w dodatku sławnego, o 6 nad ranem w hotelu, ale cóż.
- Dzień dobry, mogę kluczyki do pokoju 304? – uśmiechnęłam się do zaspanej recepcjonistki. Ta odwzajemniła gest i podała mi klucze. Zgarnęłam je i ruszyliśmy do windy. Kliknęłam przycisk z liczbą ‘4’, a gdy ruszyliśmy, Zayn niebezpiecznie się zachwiał i mało co nie przewrócił, ale oparł się o mnie, jednocześnie przyciskając do ściany windy. Przez chwilę zabrakło mi tchu, ale na szczęście odsunął się ode mnie. Z głośniczka wydał się wysoki, pojedynczy dźwięk, więc znowu objęłam Mulata w pasie, a on zarzucił swoją rękę na moje plecy. Doszliśmy do drzwi naszego apartamentu, po czym wolną ręką przekręciłam klucze w zamku i do razu je z niego wyciągnęłam. Nacisnęłam klamkę i kopnęłam lekko drewno. Weszliśmy do środka i wtedy puściłam chłopaka. Zamknęłam drzwi i ściągnęłam kurtkę, którą rzuciłam na fotel, a na podłodze zostawiłam balerinki. Popatrzyłam się na Zayna. Zaczął przeklinać pod nosem, bo zamek od kurtki nie chciał z nim współpracować (czyt. nie chciał się odpiąć). Zaśmiałam się i podeszłam do niego. Jednym ruchem dokończyłam za niego „pracę” i zdjęłam z niego materiał, który rzuciłam gdzieś w kąt.
- Chodź, idziemy spać – powiedziałam do niego.
- Uu… - zacmokał i poruszał cwaniacko brwiami. Przewróciłam oczami i poszłam do sypialni, gdzie walnęłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam uginający się materac, a potem jego silną rękę, która objęła moje ciało. Przysunęłam się do ciepłego torsu i wtuliłam w niego, a on pocałował mnie we włosy. Uśmiechnęłam się pod nosem.
            Już po chwili usłyszałam jego cichutkie chrapanie. Jednak ja, do godziny 12 (wtedy obudził się Zayn), nie zasnęłam.
_________________________
No ok, zabijcie mnie D: wiem, straszny rozdział, nie musicie mówić. Nie jestem z niego zadowolona. Mam nadzieję, że 9 bardziej Was zadowoli ;) no, nie będę się rozpisywać. Powiem tylko tyle, że okropnie mi się dłużyło pisanie tego rozdziału, weny w ogóle nie było, więc musicie się zadowolić marnymi sześcioma stronami z Worda :D no to by było na tyle. Mówię Wam dobranoc, choć znając życie, blogspot da, że jest godzina popołudniowa, albo ranek.. nieważne. Dobranoc, jednokierunkowych, do napisania! Xx
PS. Nawet nie sprawdzałam czy są błędy, więc przepraszam z góry za nie. Jestem wyczerpana i naprawdę nie mam sił żeby przeczytać to gówno ;)
PS2. Może jeszcze ktoś jest chętny na informowanie o nowych notkach na Twitterze? Podawajcie nicki w komentarzach! Mój to @makemewannadiex :)

6 komentarzy:

  1. blogspot ma taką opcję, w ktorej zmieniasz strefe czasową. :p
    a ogólnie, to mi ise podoba, pomimo tego, że jest o tych twoich gay direction. :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty gadasz? Rozdział jest świetny i mi sie osobiście NAPRAWDĘ bardzo podobał. Pisz dalej, jest świetnie i nie poddawaj się <3 AAaaaa i ja chce, żebyś mnie informowała na TT @Mary102666 :* Czekam na jakiś gorący moment :D !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejejejejej, masz dodać 8, i wgl. Masz dodać +18, bo carole dziecię jest niedofinansowana. A i czekam na akcję z dziewczyną Nialla, so kiedy 9?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale zjab ( if u know what i mean) jesteś XD nie będzie +17 :* nie wiem czy mi się uda wcisnąć sama-wiesz-kogo, ale chyba mi się uda bo mam nawet dobry pomysł... ;> powiem Ci jutro, jak wyjdziemy.

      Usuń
    2. I wbijaj na gg, ogarniesz, tą porażkę co napisałam. DDD:

      Usuń

dziękuję za każdy komentarz. ten pozytywny, jak i negatywny. z każdego się cieszę, bo wiem, że ktoś czyta moje wypociny :) xx
+ JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANA/Y NA TWITTERZE, W KOMENTARZU POD NAJNOWSZYM ROZDZIAŁEM PODAJ SWÓJ NICK!