czwartek, 1 listopada 2012

07. chasing the sun.


Ten rozdział chciałabym zadedykować Marcie, Jance, Małej, Kociakowi.. jak woli.
Wiecie, jak bardzo ją kocham? Takiej przyjaciółki to ze świecą szukać..
Kocham ją. Jest zawsze, kiedy tego potrzebuję, mogę powiedzieć jej wszystko.
Jest jak moja skrzynia, której mogę powiedzieć wszystko z pewnością, że nikt się o tym nie dowie.
Mogę się jej powiedzieć rzeczy, które wstydzę się powiedzieć komuś innemu.
Mogę powiedzieć coś, co może jest dziecinne, żałosne, dziwne.
Ona mi i tak pomoże.
I chciałam jej podziękować że pomaga mi zwalczać kompleksy, a kiedy trzeba krzyknie na mnie, żebym się ogarnęła.
I za to, że tak chwali mnie w pisaniu (oczywiście tak jak Wy, kochani :*), że motywuje mnie razem z Wami do pisania.
I za to, że czyta to, czego nigdzie nigdy nie opublikuję i mnie chwali, choć jest to tandetą.

Kocham Cię, Mała. Bardzo.


            Na miejsce dojechaliśmy kilka minut po 1 popołudniu. Zayn od razu podjechał pod hotel, bo w domu jego kuzynki, jak się dowiedziałam – Natalie, śpi kilka par, więc dla nas niestety nie było miejsca. Więc, chcąc czy nie chcąc, musieliśmy zamieszkać w hotelu. Weszliśmy do jego budynku i stanęliśmy przy recepcji.
- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? – przywitał nas wysoki mężczyzna, o piwnych oczach i czarnych, krótkich włosach.
- Dzień dobry. Tak, chcielibyśmy wynająć pokój do niedzieli – odpowiedział mu Zayn. – Najlepiej byłoby, gdyby apartament miał dwie sypialnie.
Matt Turner, jak przeczytałam z plakietki owego mężczyzny, spoglądnął w coś, czego nie zauważyłam gdyż przeszkadzała mi drewniana zasłona, która przyczepiona była do biurka.
- Niestety mamy pokoje tylko z łóżkiem dwuosobowym – powiedział, patrząc się na Mulata.
- No bez jaj – pomyślałam, nie zdając sobie sprawy z tego, że powiedziałam to na głos. Ugryzłam się w język i spuściłam wzrok, słysząc cichy śmiech Zayna.
- Jakiś inny hotel? – zapytał mnie, a ja podniosłam głowę.
- Oj no już niech będzie – mruknęłam. Malik popatrzył się na recepcjonistę.
- No to poproszę ten pokój – powiedział, a Matt dał mu klucze, które przekazał mi i powiedział, abym poszła już do pokoju.
- Nasz pracownik zaraz przyniesie pańskie bagaże – popatrzył na mnie i Zayna. – A pana poproszę o zostanie tutaj jeszcze chwilkę, musi pan podpisać kilka dokumentów.
Uśmiechnęłam się do Mulata i ruszyłam do windy. Pokój 304… Strzeliłam na piętro 4. Winda zapiszczała i ruszyłam do góry. Po chwili znowu wydała z siebie dźwięk, który oznajmił mi, że jestem na miejscu. Wyszłam i od razu na końcu zauważyłam pokój z tym numerkiem, który był na plakietce przy kluczach. Niepewnie podeszłam do drzwi, klucz włożyłam do zamka i przekręciłam go. Pchnęłam lekko drzwi, po czym schowałam ‘metal’ do kieszeni. Zamknęłam za sobą drewniane drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
            Salon był wielki i czerwony, utrzymany w czerwonym i jasno-brązowym kolorze. Kilkanaście metrów od prawej ściany stała czerwona sofa i dwa fotele w tym samym kolorze a pomiędzy nimi mały, brązowy stolik. Niedaleko od tego, w tym samym odcieniu co stolik stała szafka a na niej mały telewizor plazmowy. Podłoga wyłożona była jasnymi panelami, a ścianę przyozdabiały oprawione zdjęcia Rio De Janeiro. Zajrzałam do pierwszych, czekoladowych drzwi. Sypialnia była bardzo podobna do tego hotelu w Birmingham, tylko że tutaj zdjęcia przedstawiały różne zakątki Chin i były poprzyklejane taśmą do ściany. W następnym pomieszczeniu była łazienka, utrzymana w turkusowych kolorach, z szarą szafką, wanną, ubikacją i umywalką, nad którą była zawieszona malutka półka i lustro.  Na drugim końcu salonu znajdowały się szklane drzwi, prowadzące na mały balkon.
            Po upływie 20 minut wszedł Zayn.
- Przepraszam, że tak długo. Nie mogłem przypomnieć sobie numeru pokoju, a tobie się nie śpieszyło z odpowiedzią na smsa – rzucił się na sofę. Popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem, po czym wyciągnęłam BlackBerry z kieszeni. 10 sms’ów i 5 nieodebranych połączeń. Zalety trybu wyciszonego!
- Sorry, miałam wyciszony telefon – ustawiłam profil normalny i usiadłam na fotelu.
- Zaraz pojedziemy przywitać się z moimi rodzicami, okej? Dawno się z nimi nie widziałem.. I jeśli nie masz nic przeciwko, to pojedziemy na salę, gdzie jutro będzie wesele i pomożemy przystrajać.
- Jak fajnie! Idę już się ogarnąć – poszłam do walizki i wyciągnęłam z niej kosmetyczkę. Poszłam do łazienki i uczesałam się, po czym poprawiłam lekko makijaż. Materiał z kosmetykami postawiłam na półeczce i wyszłam z pomieszczenia. Przed drzwiami stał Zayn z opakowaniem żelu do włosów. Powstrzymałam się od śmiechu i wyminęłam go, po czym skierowałam się ponownie do walizki. Wyciągnęłam z niej czarną koszulkę z długim rękawem,  w takim samym kolorze t-shirt z logo Linkin Park i czerwone rurki. Ubrałam się w to, a tamten zestaw wrzuciłam do bagażu. Mulat wyszedł z łazienki kilka minut później, więc ubraliśmy buty i kurtki, po czym wyszliśmy.
- A twoi rodzice wiedzą, że będę jeszcze ja, czy jestem niespodzianką? – zapytałam w windzie.
- Wiedzą, jestem zmuszony pisać z mamą sms’y. Oczywiście już wie, że nie jestem z Perrie, pytała się czy mam kogoś, albo czy z kimś przyjadę… Jeszcze gdyby pisała ze spacjami te sms’y. Wszystko w jednej linijce – skrzywił się, na co parsknęłam śmiechem po czym wyszliśmy z windy na parterze. Zayn zostawił kluczyki w recepcji i poszliśmy do jego auta. Gdy już ruszyliśmy, włączyłam radio, które ustawione było na BBC. Automatycznie rozpoznałam głos Nicka Grimshaw’a.
- Cześć, cześć, dzień dobry! – zaczął mówić. – Dzisiaj, zanim przejdziemy do mojej nowej, świeżutkiej play listy gdzie znajdziemy nowy kawałek zespołu One Direction, zadzwonię do jednego z nich! Będziecie zadawać pytania na Twitterze, piszcie je do mnie, oczywiście. Po pytaniu nie zapomnijcie napisać swojego imienia. Na najlepsze pytania, które wybiorę, odpowie sam Harry Styles!
Popatrzyliśmy się na siebie.
- No, mamy już kilka pytań, więc dzwonię do Harry’ego…
Usłyszeliśmy kilka pojedynczych dźwięków, charakterystycznych przy łączeniu się z jakąś osobą.
- Nick, chłopie, obudziłeś mnie… - w końcu Loczek odebrał. Jak co rano, miał jeszcze większą chrypkę niż naturalnie.
- Oh, nie marudź. Jesteś na stacji, więc się zachowuj! – odpowiedział mu Nick, na co się zaśmiałam.
- Co? Ale… Nick!
- Clarie pyta, co najbardziej lubisz jeść na śniadanie?
- Hmm.. Naleśniki roboty Sophie! – na moich policzkach zagościły pewnie dwie, czerwone plamy.
- Natalie: Kim dla ciebie jest Sophie?
- Sophie… to moja bardzo dobra przyjaciółka, traktuję ją jak drugą siostrę.
- Carole: poślubisz mnie? – to pytanie Nick przeczytał, jednocześnie się śmiejąc.
- Może kiedyś…
- Olivia: Popatrz się w prawo, co widzisz?
- Półeczkę, a na niej zdjęcie całego zespołu przed finałem X-Factora.
- Camilla: czy Zayn chodzi z Sophie?
- Jezu, kiedy do nich dotrze, że nie – jęknęłam pod nosem.
- Są przyjaciółmi.
- Leah: Co robisz w tej chwili?
- Leżę w łóżku wyrwany z pięknego snu, w którym galopowałem na moim pięknym jednorożcu i słucham jak Louis drze się na Liama, bo zjadł jego marchewkę.
Wybuchłam gromkim śmiechem.
            Pytań było jeszcze kilka, ale wyłączyliśmy radio w połowie audycji, gdy dojechaliśmy pod piętrowy dom koloru słonecznikowego, ze schodkami przed wejściem. Teraz nabrałam wątpliwości, choć wiedziałam że jest to całkiem niepotrzebne.
            Drzwi otworzyła nam kobieta kilka centymetrów niższa ode mnie. Była typową angielką, wiedziałam to od razu. Miała czarne włosy, blada cera, idealne rysy twarzy. Zayn ma identyczne oczy jak ona. Dosłownie kropka w kropkę.* Od razu rzuciła się na syna, na co zareagowałam uśmiechem.
- Zayn! Jejku, stęskniłam się jak nie wiem… - zaczęła całować go w policzki, a do oczu napłynęły jej łzy. Mulat, zdezorientowany objął ją ramionami i powiedział, że także się stęsknił. Kobieta uspokoiła się i wtedy dostrzegła mnie. – O, dzień dobry! Ty to pewnie Sophie? Zayn dużo o tobie opowiadał…
- Mamo, zmuszałaś mnie do tego – jęknął, wymijając swoją rodzicielkę, która gestem zaprosiła mnie do środka. Uśmiechnęłam się i niepewnie przekroczyłam próg. Prawie ściągnęłam buty, gdy usłyszałam głos pani domu:
- Nie ściągaj, nie trzeba. Zresztą, zaraz będziemy jechać do Natalie i Patrica, pomóc im w przystrojeniu sali. Zayn ci mówił?
- Mówił – uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła gest. Weszłam powoli dalej, a moim oczom ukazał się przestronny salon. Ściany pomalowane były na kolor kawy z mlekiem, na środku pomieszczenia stała narożna, beżowa sofa i dwa fotele, a w środku zestawu stał mały, brązowy stolik. Pod nim, na jasnych panelach leżał śliwkowy, okrągły dywan. Ściany przyozdobione były zdjęciami z prywatnego życia państwa Malików. Nagle z jednych drzwi wyszedł wysoki mężczyzna, o czarno-siwych włosach, brązowych oczach i ciemnej cerze.
- No, Zayn, myślałem że już nie masz zamiaru wrócić do domu – powiedział niskim głosem do chłopaka.
- I tak nie przyjechałem na zawsze – zaśmiał się Mulat, po czym przytulił ojca. – Tato, to jest Sophie.
- Dzień dobry – powiedziałam cicho, po czym się uśmiechnęłam.
- A dzień dobry – uścisnęliśmy sobie dłonie, a pan domu odwzajemnił gest. – No, Zayn, idźcie do twojego pokoju, ale zaraz schodźcie, bo będziemy jechać.
Poszłam za Zaynem do góry po olchowych schodach, a w przedpokoju skręciliśmy od razu w prawo. Przed oczami ukazał mi się pokój z błękitnymi ścianami i szarą wykładziną. W lewym kącie stało biurko, a za nim krzesło. Na drugim końcu pokoju stało piętrowe łóżko, jednak zamiast łóżka na dole, stała tam gitara, a obok tego szkicownik i piórnik, a wokół tego kredki, ołówki i Bóg wie co jeszcze. Na lewo od wejścia stała szafa, a na ścianach wisiały zdjęcia – jak się domyśliłam – jego sióstr, które nagle przybiegły do pomieszczenia i, wymijając mnie, rzuciły się na Zayna, wykrzykując jego imię. Zaśmiałam się cicho, widząc tą scenkę. Niestety chłopak pod ciężarem trzech – chorobliwie do niego podobnych – dziewczyn przewrócił się na podłogę. Najmłodsza, Safaa, mocno się do niego przytuliła. Wyglądało to tak słodko, że nie mogłam nie zrobić zdjęcia. Kiedy niezauważalnie schowałam BlackBerry do kieszeni, dziewczyny zauważyły mnie. Uśmiechnęły się i przywitały po kolei. Chwilkę porozmawiały jeszcze ze swoim bratem, a ja w tym czasie podeszłam do łóżka i ostrożnie wzięłam gitarę do ręki. Po chwili przypatrywania się w instrument poczułam, że Zayn staje obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego i odłożyłam gitarę, po czym usiadłam po turecku na wykładzinie. To samo zrobił Mulat, a ja chwyciłam szkicownik.
- Mogę obejrzeć? – zapytałam, patrząc się na okładkę.
- Jasne, czemu nie – uśmiechnął się do mnie, a ja powoli otworzyłam zeszyt. Pierwszy rysunek przedstawiał jakąś książkę; drugi – dłoń, która trzyma długopis a następne to martwa natura, np. wazon, owoce, oraz różne krajobrazy. Każdy rysunek jest śliczny, a wszystkie szczegóły są dopracowane.
- Wow – udało mi się wydukać, kiedy zatrzymałam się na portrecie Safay, a potem Perrie. – Też rysuję, ale nie tak jak ty… Nigdy nie spotkałam się z takim talentem.
Odłożyłam szkicownik i popatrzyłam się na niego. Na jego policzkach pojawiły się dwie, bardzo małe i niewyraźne różowe plamki. Chyba pierwszy raz zobaczyłam rumieniącego się Zayna.
- Nic wielkiego – uśmiechnął się i wziął zeszyt, oraz sięgnął po ołówek. – Będziesz robić za moją modelkę?
- Ja? – wskazałam palcem na swoją klatkę piersiową ze zdziwieniem.
- No, w otoczeniu nie ma póki co innej osoby – zaśmiał się.
- Yy… No dobra – zgodziłam się niepewnie.
- To usiądź tam – wskazał palcem na beżową pufę, a sam usiadł na drugiej. Szkicownik położył na stoliku pomiędzy siedzeniami i, co chwilę spoglądając na mnie, rysował kolejne elementy rysunku.
            Po około pół godziny Zayn naszkicował moją twarz, a wtedy weszła jego mama i powiedziała, żebyśmy się zbierali, bo będziemy jechać. Zeszliśmy na dół, gdzie ubraliśmy kurtki.
- Mamo, to my już będziemy jechać, wy dojedziecie, dobra? – krzyknął Zayn, wychylając głowę do salonu.
- A wiesz gdzie masz jechać? – odpowiedziała pytaniem jego rodzicielka.
- No wieeem.
            Po 15-minutowej drodze, w której cały czas mówiłam jaka to Safaa jest słodziutka, dojechaliśmy pod piętrowy budynek. Nad jego wejściem, na wielkiej tablicy napisane było „Taverna”. Zayn zaparkował na parkingu, po czym wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do restauracji. Mulat otworzył przede mną drzwi a ja weszłam do środka. Wysoka, na oko 24-latka o czarnych włosach, brązowych oczach i ciemnej karnacji zatrzymała się na środku sali, trzymając w ręce różowe i białe balony. Miała na sobie beżowe balerinki, czarne rurki i koszulę w podobnym odcieniu do obuwia. Włosy spięte miała w luźnego koka.
            Wbiła w nas wzrok, a już po chwili uśmiechnęła się i niemalże truchtem podeszła do nas.
- No, Zayn, już myślałam, że nie przyjedziesz – jej uśmiech powiększył się.
- Jakbym mógł zapomnieć o mojej kochanej kuzynce? – odpowiedział jej pytaniem, po czym przytulili się do siebie. Po chwili odsunęli się do siebie, a kobieta popatrzyła się na mnie.
- Sophie, to jest Natalie. Natalie, to Sophie, moja przyjaciółka – przedstawił nas sobie Mulat.
- Miło mi – uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- Mi także – odpowiedziałam, po czym uścisnęłyśmy sobie ręce. Natalie zaprowadziła nas w głąb pomieszczenia, mówiąc gdzie co jest.
- A w czym możemy pomóc? – zapytał Zayn.
- Hmm… - zaprowadziła nas kilka kroków dalej gdzie leżały serpentyny, balony i inne ozdoby, a obok tego dwa krzesła. – Możecie jakoś pozawieszać te duperele, ale żeby nie było w jednym miejscu za dużo, okej?
Przytaknęliśmy oboje z uśmiechem, i wtedy Natalie odeszła. Uzgodniliśmy z Zaynem, że ja będę wieszała, a on będzie mi podawał ozdoby. Tak więc zaczęliśmy robić – stanęłam na krześle i przyczepiłam pinezką serpentynę do wąskiej deski która przymocowana była do kawowej ściany. Potem zeszłam z krzesła, przestawiłam je o metr dalej i przypięłam kolejny kawałek kolorowego papieru. Kiedy skończyliśmy, zabraliśmy się za balony. Zaczepiliśmy je tak, by zakrywały pinezki.
            Natalie poprosiła nas, abyśmy przyczepili literki do wielkiego, białego serca które stało około metr za dwoma krzesłami, które obłożone były białym materiałem. Napis miał głosić „ Natalie&Patrick”. Jakoś udało nam się to ułożyć, choć nie obyło się bez śmiechu. Ba, dziwię się że nikt nas nie wyrzucił z sali za zbyt głośne zachowanie. Kiedy rzucaliśmy się pozostałymi serpentynami i balonami, podeszła do nas Nat i popatrzyła jak na idiotów.
- Może lepiej już jedźcie do domu, większy pożytek będę miała z twoich rodziców, Zayn – westchnęła.
- Faktycznie.. Chodź Sophie, jedziemy do hotelu – powiedział do mnie Mulat, po czym pożegnaliśmy się z ‘czarną’ i wyszliśmy z budynku z bananami na twarzach.
             W naszym tymczasowym mieszkaniu usiedliśmy w salonie na sofie, a Zayn włączył telewizor. Leciały same bzdury, więc poszłam po książkę „Naznaczona” P.C. Cast i Kristin Cast. Położyłam głowę na udach Mulata, a resztę ciała wzdłuż kanapy, otworzyłam książkę i zaczęłam czytać. Po upływie 30 minut mój żołądek zaczął o sobie dawać znać. W końcu była już 4 po południu.
- Co, zgłodniałaś? – zapytał, pochylając się nade mną.
- No, troszkę – włożyłam zakładkę do książki i zamknęłam ją, po czym położyłam ją na stoliku i usiadłam.
- To co zamawiamy? – wyciągnął swoje BlackBerry z kieszeni spodni, co w sumie nie było takie łatwe.
- A może pójdziemy jak ludzie do restauracji na dole i tam zjemy? – odpowiedziałam pytaniem.
- Doobra.. – jęknął, po czym wstaliśmy z kanapy i wyszliśmy z apartamentu, nawet nie ogarniając się.
Zayn nie potrzebuje się ogarniać, zawsze jest idea…
Nie chcąc dokańczać tej myśli, przypadkowo mocno ugryzłam się w język, przez co krzyknęłam z bólu chyba na cały hotel. Mulat odwrócił się od drzwi gwałtownie i popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.
- Ugryzłam się w język – jęknęłam, po czym wystawiłam cierpiącą część mojej jamy ustnej i zaczęłam ją sobie lekko masować palcem. Usłyszałam jego śmiech, na co pchnęłam go na ścianę drugą ręką. Kiedy zobaczyłam, jak wrogo się na mnie patrzy, uciekłam do windy, a jej drzwi zamknęły się tuż przed jego nosem. Zdążyłam mu wystawić tylko język, który już tak nie bolał jak przed momentem i kliknęłam przycisk z cyferką ‘1’. Winda ruszyła, by po niedługim czasie zatrzymać się. Wyszłam z „puszki” i wtedy zdałam sobie sprawę, że kompletnie nie wiem gdzie mam iść. Z myśli wyrwał mnie dźwięk windy, a już po chwili stanął za mną Zayn.
- Teraz mogę cię zabić – powiedział niby poważnie. Zaśmiałam się, po czym ruszyłam za chłopakiem. Doszliśmy do wielkiej sali, z barkiem na lewo. Całe pomieszczenie było oświetlone przez wielkie okna, które zakryte były do połowy jasnymi zasłonami. Wszędzie gdzie się dało ustawione były stoliki z krzesłami. Zajęliśmy miejsce dla dwóch osób i już po chwili przyszedł do nas kelner z dwoma kartami menu. Odszedł, a my otworzyliśmy je i jednocześnie powiedzieliśmy:
- Naleśniki z nutellą.
Popatrzyliśmy się na siebie, po czym wybuchliśmy śmiechem, przez co zwróciliśmy uwagę całej restauracji. Kiedy się uspokoiliśmy, Zayn przywołał ręką kelnera.
- Coś podać? – uśmiechnął się do mnie. Wpatrywał się we mnie tak, że aż się zarumieniłam.
- Dwa razy naleśniki z nutellą – powiedział Zayn, na co brunet o zielonych oczach zapisał coś na karteczce, ogłosił, że danie będzie za kilka minut i odszedł.
~*~
            Kelner doszedł do naszego stolika zapytał, co podać i zaczął się patrzeć na Sophie. W sumie nic dziwnego, przecież jest taka śliczna. Błękitne oczy, brązowe włosy i grzywka opadająca na czoło. Idealne rysy twarzy i sylwetka jak u modelki. Całokształt dopełniał jej charakter. Może trochę zadziorny, ale oryginalny, fantastyczny, inny, nie stereotypowy.
            Soph zarumieniła się i spuściła głowę, co dodało jej uroku.
- Dwa razy naleśniki z nutellą – powiedziałem, czym odwróciłem jego uwagę od brunetki. Napisał coś na kartce, posłał uśmiech do dziewczyny, powiedział, że danie będzie za kilka minut i odszedł. Stojąc za barem, brunet nadal przypatrywał się Sophie.
            Chciałem jak najszybciej opuścić to pomieszczenie, bo nie mogłem znieść nawet tego, że on się cały czas tak głupio patrzy na dziewczynę.
            Prawda jest taka, że… kocham ją. Tak, kocham Sophie.
            Cholernie.

________
* nie wiem jak wygląda mama Zayna, jest całkowicie wyimaginowana, tak samo tato.

Ołk, jest. Sorrki że tak długo czekaliście ale średnio szło mi pisanie tego rozdziału :< końcówka napisana z radą Karoliny, więc możecie jej dziękować lub ją znienawidzić, zależy czy Wam się spodobało xD w każdym razie gdyby nie ona, tego kawałka rozdziału z perspektywy Zayna na 100% by nie było :D no.. mam nadzieję, że aż tak bardzo Was nie zawiodłam. To, do następnego! xx


11 komentarzy:

  1. Awww dziękuję za dedykację :3
    Kocham Cię Kochanie <3
    A rozdział jak zwykle fantastyczny <3
    Sen Harryego XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie dziękuj, nie ma za co :*
      ja Ciebie też <3
      o nie prawda nie fantastyczny xD do przeżycia. xD

      Usuń
  2. nie było tak źle, mam nadzieję że mnie nie znienawidzą
    i w następnej notce, będzie tak słiit. będą się kochać ALLDAY&ALLNIGHT. czyli taka tam moja wyobraźnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej wyjawiłaś tajemnicę -,- ofc nie będą się kochać ale już podpowiedziałaś wszystkim że będzie słit, żaaal! D:

      Usuń
  3. Czekam na następny ! :) xxx
    Nie mogę się doczekać aż się pocałują !! :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz częściej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. awww az mi sie mordka cieszy jak czytam te komentarze, kocham Was! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. "Leżę w łóżku wyrwany z pięknego snu, w którym galopowałem na moim pięknym jednorożcu i słucham jak Louis drze się na Liama, bo zjadł jego marchewkę." -padłam!! Kocham twojego bloga, rozdział jest świetny, czekam niecierpliwie na nastepny <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  7. idealne opowiadanie.
    PRZEDE WSZYSTKIM podoba mi się to , iż mimo,że jest 7 rozdział to nie są razem ;)
    i ten koniec tego rozdziału..jejku *.*
    pisz,pisz

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie jest naprawdę super ! Codziennie zaglądam i parze czy nie dodalas cos nowego...
    Proszę pisz częściej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem bardzo ciekawa co stanie się dalej. Obecnie mam mniej czasu na czytanie ale to opowiadanie jest świetne. Niektóre sformułowania rozwalają mnie na łopatki :D
    zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za każdy komentarz. ten pozytywny, jak i negatywny. z każdego się cieszę, bo wiem, że ktoś czyta moje wypociny :) xx
+ JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANA/Y NA TWITTERZE, W KOMENTARZU POD NAJNOWSZYM ROZDZIAŁEM PODAJ SWÓJ NICK!