Obudziłam się kiedy za oknem było
już ciemno. W słuchawkach grało „Moments” 1D. Godzina na iPadzie wskazywała 9
wieczorem. Zeszłam na dół, czując głód.
-
Spałaś? – zapytał Zayn, który siedział w kuchni na krześle.
- Mhm..
– mruknęłam, podchodząc do lodówki, o którą oparłam się głową. – Gdzie reszta?
- Liam z
Danielle, Louis z Eleanor, Harry’ego też gdzieś wywiało, a Niall u siebie.
Przytaknęłam
głową i wyciągnęłam z lodówki mleko, a z szafki płatki do niego oraz talerz.
Przygotowałam danie łącząc składniki i odłożyłam je na miejsce, po czym wzięłam
łyżkę do ręki i zaczęłam jeść.
- Masz
twittera? – zapytał.
- Mam –
odpowiedziałam, po czym podałam mu mój Nick. Nagle zrobił mi zdjęcie i śmiejąc
się do ekran coś wpisał. – Chyba nie masz zamiaru dodać tego zdjęcia na
Twittera?!
- Ups…
za późno! – zaczął się śmiać jeszcze głośniej. Już się boję tego, jaki dostanę
spam od fanek. No cóż, Zayn i te jego pomysły! Skończyłam jeść, włożyłam brudne
naczynie do zmywarki i pobiegłam do swojego pokoju po iPada, po czym wróciłam
do kuchni. Zajęłam poprzednie miejsce i włączyłam ćwierkacza. Tak jak myślałam,
miałam masę pytań, czy chodzę z Zaynem, skąd się znamy itp. Zignorowałam to, a
zaśmiałam się jedynie na widok „Zayn Malik followed you”. Weszłam w jego konto
i zobaczyłam tweeta o treści „smacznego Sophie! :) xx” oraz link do zdjęcia na
którym widać mnie, przy jedzeniu.
- Głupi
jesteś. Zaraz będzie, że jestem twoją żoną, mamy 5 dzieci, dwa psy i kota –
przeszłam na Facebooka, słysząc śmiech Zayna. Sprawdziłam co się dzieje,
oczywiście wszystkie fanpage już srały za przeproszeniem tym tweetem Malika. Do
tego miałam około 200 zaproszeń. Skąd oni wiedzą, że to ja?! – No dzięki,
jakieś 200 osób mnie zaprosiło na Facebooku.
- Już
cię znaleźli? Nieźli są – zgromiłam go wzrokiem. Od razu wbił wzrok w telefon i
znowu coś napisał. Wiedziałam, że pisze Tweeta, więc weszłam na Twittera.
Pokręciłam głową czytając jego wpis. „@nothingtosay przepraszam :) x”. Odpisałam mu „nie ma za co, głupku :D” a
wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Mulat poszedł zobaczyć kto to. Wrócił z kilkoma
listami, rzucił je na stuł i zaczął szukać, pewnie dla siebie. Kiedy znalazł,
uśmiechnął się szeroko do koperty i otworzył ją. Ja zaś zajęłam się czytanie
kolejnych śmiesznych tweedów skierowanych do mnie.
-
Sophie… - z „ciekawej lektury” wyrwał mnie głos chłopaka.
- No? –
podniosłam głowę znad urządzenia.
- Bo
moja kuzynka za dwa tygodnie organizuje wesele… I napisane mam, że jeżeli chcę
to mogę wziąć osobę towarzyszącą. Chciałabyś pójść ze mną? Głupio by było pójść
samemu…
Tą
propozycją mnie całkowicie zaskoczył, ale w sumie tak miło zaskoczył.
- A w
jakie dni?
-
Sobota, poprawiny w niedzielę.
- A to
okej – uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Tylko
że będziemy musieli wyjechać już w piątek, bo jedziemy aż do Bradford.
- Po
moich lekcjach, oczywiście? Nie mogę się sama zwolnić z lekcji.
-
Oczywiście!
Do
kuchni wszedł Liam i Louis.
- Cześć
gołąbeczki! – Lou i ta jego chora wyobraźnia. – Co tooo?
Wyrwał
list z dłoni Zayna, ignorując uwagę Liama, że tak nie wolno.
- No to
już wiem, kto będzie twoją osobą towarzyszącą! – zaśmiał się wrednie, patrząc
na mnie.
- No i
co? – wzruszyłam ramionami. – Jesteśmy przyjaciółmi, chyba mamy prawo, nie?
- Ależ
oczywiście.
Ukłonił
się, chodź nie wiedziałam do końca po co, po czym opuścił kuchnię.
- Teraz
pewnie nie zaśniesz, jak połowę dnia przespałaś.
- Mam
ochotę na spacer – przechyliłam głowę na bok, oczekując odpowiedzi.
- To
chodź. Idziesz się przebrać? – zapytał. Przytaknęłam głową, więc poszliśmy do
swoich pokoi. Z szafy wyciągnęłam ubrania (klik)
i od razu je na siebie założyłam. Ściągnęłam gumkę w włosów, która miała
trzymać je w kucyku, jednak przez moją drzemkę nie spełniła swojej roli.
Poszłam do łazienki gdzie doprowadziłam włosy do takowego stanu, bo wiedziałam, ze na
prostowanie nie ma czasu. Wróciłam do pokoju, gdzie założyłam czapkę i zbiegłam
na dół. W przedpokoju założyłam kozaczki i czekałam na Mulata. Przyszedł ubrany
w czarne rurki, biały podkoszulek i koszulę w czarno-biało-szarą kratkę. Na
stopy założył swoje ukochane Nike’i po czym uśmiechnął się do mnie i otworzył
drzwi. Wyszliśmy, od razu rozmawiając o wszystkich możliwych tematach. Mimo, że
długo się nie znamy, śmiało mogę stwierdzić, że jest dla mnie jak bratnia
dusza, mamy bardzo podobne charaktery. Nie zdziwiłabym się, gdybyśmy byli
rodzeństwem, oprócz wyglądu, bo pod tym względem bardzo się różniliśmy.
Doszliśmy pod London Eye. O dziwo,
kolejka była bardzo mała, jednak jeszcze kilka osób stało. Zazwyczaj pod
wieczór jest dużo osób, bo widok Londynu nocą wręcz zapierał dech w klatce.
Więc postaliśmy w kolejce może 10 minut, a za bilety oczywiście zapłacił Zayn.
Chciałam zapłacić za siebie, jednak on mi zabronił. W kabinie byliśmy sami,
więc usieliśmy blisko szyby na podłodze. Objął mnie ramieniem, a ja położyłam
głowę na jego ramieniu. Mulat zaczął mi opowiadać o samym początku zespołu, co
mi się podobało. Zapewne takie wiadomości posiadała mała grupka ludzi, więc w
pewien sposób czułam się wyróżniona. Kiedy Zayn zapytał się cicho, w jaki
sposób zginęła moja mama, moje oczy wypełniły łzy. Odważyłam się mu powiedzieć
tylko tyle, że moja mama nie żyje. Przełknęłam ślinę.
- Jeśli
nie chcesz, to nie mów, oczywiście. Do niczego się nie zmuszam – szeptał wprost
do mojego ucha.
-
Jechała na przedstawienie. Moje. Znaczy się, byłam wtedy w podstawówce, i
grałam w przedstawieniu. W sumie to w nic więcej nie jestem wtajemniczona,
policja nie chciała nic mi powiedzieć. Tylko babcia się dowiedziała. Do dzisiaj
mi nie powiedziała – westchnęłam. – Ale nie ma żadnego użalania się nade mną.
Wypłakałam już się za wszystkie czasy po tym, jak się dowiedziałam i teraz jest
dobrze.
Odsunęłam
się od niego i uśmiechnęłam. Popatrzyłam ja okno, po czym wstałam i przykleiłam
się do szyby, podziwiając po raz kolejny widok Londynu wieczorem.
- Byłaś
już tutaj wieczorami? – popatrzyłam na Mulata, który wpatrywał się w krajobraz.
- I to
nie raz. Pierwszy raz zabrał mnie tutaj Josh, w moje… - zaczęłam się
zastanawiać. – Chyba 13 urodziny. Tak, 13.
- Ja
tutaj pierwszy raz byłem z rodzicami, przed pierwszym występem w X-Factorze.
Mimowolnie
kącik moich ust uniósł się do góry.
-
Dlaczego nie zostawiasz sobie grzywki?
-
Przecież postawione bardziej mi pasują.
- No nie
wiem. Jak dla mnie w grzywce wyglądasz taaak słodziutko.
Zaczął
się śmiać.
- No co?
Taka prawda.
Wtedy
kabina się zatrzymała. Wysiedliśmy z niej, a ja sprawdziłam godzinę na swoim
BlackBerry.
- Chyba
przydałoby się wracać. Ale tak powolutku. Uwielbiam spacerować w nocy. Dziwi
mnie jeden fakt. Mianowicie to, że ludzie wolą spacerować za dnia, niż w nocy.
- Nie
chce im się pewnie – zaśmiał się. Teraz zaczęliśmy mówić o swoich śmiesznych
przeżyciach. Zayn miał ich zdecydowanie więcej, więc ja tylko szłam, wybuchałam
śmiechem i tylko co jakiś czas coś tam mówiłam. Wróciliśmy do domu, a buty
tradycyjnie zostawiłam w przedpokoju, po czym usadowiłam się między Niallem a
Hazzą na sofie. Odchyliłam głowę i położyłam ją na oparciu kanapy, a nogi
wyciągnęłam daleko przed siebie.
-
Dzisiaj u nas śpią Danielle i Eleanor, bo chłopaki gdzieś się wybrali i ponoć
późno wrócą – powiedział Hazza. Przymknęłam powieki i po chwili moja głowa
opadła na ramię loczka. Nie panując już nad własnym ciałem przytuliłam się do
niego, a on mnie objął. Było mi tak ciepło i wygodnie, że zasnęłam.
Obudziłam się, czując drugą osobę
przy sobie. Lekko otworzyłam oczy i ujrzałam słodko wyglądającego Harry’ego,
gdyby nie to, że był w samych bokserkach. Zdziwiłam się i to nie lekko, jednak
odetchnęłam, kiedy zobaczyłam, że moje ubrania są na swoim miejscu. Wtedy
rozejrzałam się po pomieszczeniu. Okazało się, spałam w jednym łóżku z moim
idolem, w jego domu i w dodatku pod jedną kołdrą! Cóż, nawet tak bywa… Nagle
poczułam że moje BB wibruje w kieszeni spodni. Odbierając połączenie pobiegłam
do kuchni.
- Halo?
– zapytałam do słuchawki.
-
Córciu… - usłyszałam głos mojego taty.
-
Córciu? – prychnęłam pod nosem. – Słucham.
- Josh
Devine. Wiesz, kto to?
- Wiem.
Perkusista mojego ulubionego zespołu, a co?
- To
twój brat. Od strony mamy.
Moje
oczy pewnie wyglądały jak spodki. Bo to po prostu nie było możliwe!
- Chyba
coś ci się pomyliło. Jakim cudem?
- Nigdy
ci z mamą nie mówiliśmy. Mama miała jeszcze jednego męża przede mną. Dzisiaj
się dowiedziałem, że miała z nim dziecko. Właśnie Josha.
- Nie,
nie, nie! Nie wierzę, że przez 17 lat nic mi nie powiedzieliście!
- O
Joshu dowiedziałem się dzisiaj.
- Ale
chyba miałam prawo wiedzieć, że moja biologiczna matka miała drugiego męża? A
może zaraz się dowiem, że jestem adoptowana?! – teraz już nie hamowałam emocji.
Zapewne wszyscy spali, zanim zaczęłam rozmowę z tatą, więc starałam się
rozmawiać cicho – teraz jednak nie potrafiłam.
- To
byśmy ci powiedzie…
-
Właśnie już sama nie wiem, czy byście mi powiedzieli.
Chwyciłam
dłonią czoło i przymknęłam oczy, aby się uspokoić.
- Jestem
u zespołu w którym gra Josh.
- O, to
nawet lepiej. Dzisiaj przyjedzie około piątej po południu. Chyba reszta zespołu
nie będzie miała nic przeciwko?
- Nie
sądzę. To cześć – bez czekania na odpowiedź rozłączyłam się i usiadłam na
blacie ciągle trzymając telefon w ręce.
Uniosłam głowę do sufitu, czując, że łzy szczypią mnie w oczy. Poczułam
czyjąś dłoń na swoim kolanie.
- Co się
stało? – gdy dałam głowę na normalny poziom, ujrzałam Zayna. Wyszeptałam ciche
„chodź” i ruszyliśmy do mojego pokoju. Kiedy już w nim byliśmy, rzuciłam się na
łóżko chowając twarz w poduszce. Oderwał mnie od niej Mulat i przyciągnął zamiast
tego do swojej klatki piersiowej. Wtedy zaczęłam płakać. Ale teraz uświadomiłam
sobie, że nie tylko ja, ale i mój tato byliśmy okłamywani przez mamę. Po jakimś
czasie uspokoiłam się.
- No to,
co jest? - ponownie zapytał.
- Josh…
-
Devine?
- No..
- Znasz
go?
-
Dzisiaj poznam.
-
Dlatego płaczesz? – wiedziałam, że ma zamiar się śmiać. Nie będzie mu tak
śmiesznie, jak powiem mu prawdę.
- To mój
brat – te słowa ledwo przeszły mi przez gardło. Zayn odsunął się ode mnie. –
Tak, to mój brat, z poprzedniego małżeństwa mamy, szkoda, że razem z tatą
dowiedzieliśmy się o tym kilkanaście lat po fakcie!
- To co
się stało z Joshem, nie był z wami?
- Nie.
Był w domu dziecka, ktoś go adoptował, a tato dzisiaj się dopiero dowiedział.
Nie,
teraz nie płakałam. Tylko łzy spływały po moich policzkach, rozmazując przy tym
i tak już wcześniej rozwalony makijaż. Zaczęłam niespokojnie chodzić po pokoju,
co jakiś czas patrząc na Zayna, który pozostał na swoim miejscu, pogrążony w
myślach. Podeszłam do parapetu i oparłam się o niego rękami, a czoło położyłam
na szybie. Uspokoiłam oddech.
-
Przyjdzie około 5 po południu, tutaj. Chyba nie macie nic przeciwko? –
zapytałam cicho.
-
Oczywiście, że nie.
Usłyszałam
kroki, a już po chwili Mulat stał obok mnie. Oparł się o parapet i przyglądał
się mojej twarzy.
- Okej.
Jesteście podobni, to już teraz mogę stwierdzić.
Popatrzyłam
się na niego, lecz po chwili znowu spojrzałam przez okno.
- To
będzie zdecydowanie dziwne. Przez 17 lat myślisz, że jesteś jedynaczką, aż tu
nagle dostajesz telefon od ojca, że twoja matka, która nie żyje, miała dziecko
w poprzednim małżeństwie i jest on w dodatku perkusistą zespołu, który kochasz
ponad życie. Totalnie szalone.
- Ale
nie chcesz mieć rodzeństwa, czy jak?
- Nie
no, coś ty. Zawsze marzyłam o starszym bracie. Ale nie sądziłam, że się dowiem
o nim w taki sposób. Ba! Nie sądziłam, że będę miała jeszcze rodzeństwo!
- Chyba
będziesz zmuszona się z tym pogodzić.
Ponownie
popatrzyłam się na niego. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, miałam aż wrażenie,
jakby czytał w moich myślach.
- Chyba
tak…
Zaczęliśmy
się do siebie zbliżać. Kiedy nasze twarze dzieliły centymetry, opanowałam się i
spuściłam głowę. Usłyszałam jak odchrząka, po czym mnie przytulił. Objęłam go w
talii. Zaciągnęłam się jego wspaniałymi perfumami. Schowałam głowę w jego szyi
i – jak sobie obiecałam – ostatni raz w tym dniu i tygodniu, płakałam.
Odsunęłam się od Mulata, kiedy się uspokoiłam.
- Ponoć
przyjaciół poznaje się w biedzie, no nie? – przytaknął głową. – To już wiem, że
mogę cię nazwać przyjacielem.
Uśmiechnęliśmy
się do siebie.
- W
takim układzie, ja też.
Od razu
przed oczami stanął mi Zayn, pytający „czy możemy pogadać”. Uśmiechnęłam się
jeszcze szerzej i powiedziałam chłopakowi, że idę się ogarnąć. Z szafy
wyciągnęłam czystą bieliznę, koszulkę z logiem Nirvany i czarne, dresowe
rybaczki, oraz gumkę do włosów, po czym skierowałam się do łazienki. Umyłam się
pod prysznicem razem z głową, po czym powycierałam się, a włosy zawinęłam w
ręcznik. Ubrałam się i pomalowałam, po czym ściągnęłam materiał z głowy i
odwiesiłam go na ręcznik. Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki, zabierając
rzeczy. Brudne wyrzuciłam do kosza z bielizną, a czyste poukładałam na szafce w
swoim pokoju. Podłączyłam iPada do ładowania, po czym zeszłam na dół i usiadłam
na fotelu. Wszyscy popatrzyli się na mnie, a ja na Zayna, bo wiedziałam, że już
im powiedział.
- Serio
jesteś siostrą Josha? – usłyszałam głos Harry’ego. Zmiażdżyłam wzrokiem Mulata
i popatrzyłam się na Loczka.
- No..
chyba tak. Zobaczymy – wzruszyłam ramionami i przeniosłam wzrok na zegarek,
który wskazywał już trzecią popołudniu. – Kuźwa, przyjdzie za dwie godziny.
Pobiegłam
do swojego „królestwa” i przebrałam się w zestaw (klik), po czym ruszyłam do łazienki gdzie do reszty wysuszyłam włosy i wróciłam na
dół.
- Czyli
nie mam prawa wracać do domu, no nie? – Loczek pomachał energicznie głową z
wielkim uśmiechem. - To muszę jechać po książki.
Od razu
wstał Zayn. W przedpokoju ubrałam trampki, a Zayn swoje Nike’i. Do torby
wrzuciłam BlackBerry i klucze do mieszkania. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego
Audi. W ciszy dojechaliśmy do mojej kamienicy. Słysząc za sobą kroki chłopaka,
doszłam pod drzwi swojego mieszkania i je otworzyłam. Kiedy byłam już w środku,
w każdym pomieszczeniu otworzyłam okna i poszłam do pokoju, za którym tak
tęskniłam. Do torby spakowałam wszystkie książki, które mam, a do drugiej ręki
wzięłam torbę, w której zawsze je noszę do
szkoły. Weszłam do przedpokoju, gdzie Zayn oglądał zdjęcia zawieszone na
ścianie. Uśmiechnęłam się pod nosem i odchrząknęłam. Przeniósł swój wzrok na
mnie.
-
Weźmiesz? – zapytałam, pokazując na torbę. – W cholerę ciężkie, nie dam rady
tego zatargać na dół.
Przytaknął
głową, a ja wróciłam do pokoju i do drugiej torby spakowałam kolejny zapas
ciuchów.
Dochodziła godzina piąta po
południu. Książki miałam już rozpakowane, tak samo ubrania, więc stałam w
łazience cały czas poprawiając makijaż lub włosy. Nie chciałam pokazać się
przed Joshem ze złej strony, ale nie chciałam też wyjść na sztuczną laleczkę.
Włożyłam BlackBerry do kieszeni spodni kiedy godzina ukazała punkt 5. Zbiegłam
po schodach i stanęłam jak wryta. Chłopcy właśnie witali się z… z moim bratem?
Przełknęłam głośno ślinę, kiedy podszedł
bliżej mnie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i teraz spostrzegłam, że
rzeczywiście jesteśmy podobni. Obydwoje wdaliśmy się w mamę. Wiedziałam, że
teraz każdy z członków 1D patrzy się na nas, ale miałam to teraz głęboko nie
powiem gdzie.
- Więc…
Cześć siostro? – brzmiało to bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie.
- Ym…
Hej bracie – uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym on mnie przytulił. Bez
wahania odwzajemniłam uścisk, zaciskając powieki. Odsunął się ode mnie i ponownie
obdarzył uśmiechem. Nachylił się do mojego ucha i wyszeptał:
-
Tęsknisz za mamą?
Tego
pytania się nie spodziewałam. Każdy w tej chwili porównał by mnie do słupa.
- No
oczywiście… Jakbym nie mogła?
Tylko
przytaknął. Wyciągnął do mnie rękę, którą niepewnie złapałam. Zwrócił się do
chłopaków.
-
Porywam moją siostrę – bardzo dziwnie to brzmiało. Aż za bardzo.
- Gdzie?
– zapytałam.
- Na
spacer.
Wyszliśmy
z domu i zaczęliśmy zwiedzać Londyn. Słuchałam jego opowieści z tych lat, które
spędził z mamą. Bardzo mnie to zdziwiło, przecież ostatnie lata spędził z naszą
rodzicielką kiedy miał 4 lata. Ja bym już nie pamiętała. Potem przyszła moja
kolej, więc mówiłam to, co pamiętałam. Josh okazał się być bardzo miłym
człowiekiem, a do tego szczerym i przyjaznym. Zjedliśmy obiad w restauracji i
wtedy postanowiliśmy wrócić. Przed domem, mój brat podziękował za udany dzień.
Zrozumiałam, że niepotrzebnie się bałam tego spotkania, było bardzo przyjemnie.
Pożegnaliśmy się buziakiem w policzka i rozeszliśmy się w swoje strony, przy
okazji wymieniając się numerami telefonów. Zostawiłam trampki w przedpokoju, a
w salonie przywitałam się z resztą.
- Nie
zaszaleliście, tylko 4 godziny! – powiedział Niall. Zaśmiałam się.
- Jutro
mam szkołę, w przeciwieństwie do was – odpowiedziałam i ruszyłam do swojego
pokoju. Spakowałam książki na jutro razem z piórnikiem. Nagle ktoś zapukał do
moich drzwi.
-
Proszę!
W
drzwiach ukazał się Zayn.
- Mogę?
– zapytał.
-
Pewnie, nawet się nie pytaj.
Odłączyłam w końcu iPada od ładowania, kiedy Zayn siadał
na łóżku, a ja zajęłam miejsce obok niego.
- No i
jak było? – uśmiechnął się do mnie.
- No
dobrze, jak miało być? Pogadaliśmy, zjedliśmy obiad i wróciliśmy. Już wiem, że
nie miałam po co się bać tego spotkania.
Kącik
jego ust uniósł się do góry. I powtórzyła się sytuacja z wcześniej… Znowu
patrzyliśmy głęboko sobie w oczy, a nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać.
Jednak teraz nie pomyślałam, aby się pohamować. Założył pasmo moich włosów za
moje ucho i ujął moją twarz w dwie dłonie. W jednym czasie przymknęliśmy
powieki. Przysunęłam się do niego i położyłam ręce na jego ramiona. Zadrżałam,
kiedy poczułam jego oddech na moich ustach. Musnął moje wargi, a ja oddałam
niepewnie pocałunek. Zaczęliśmy się
coraz pewniej całować, aż w końcu nasze języki się złączyły. Po jakimś czasie
oderwałam się od niego.
- Zayn…
- wyszeptałam. Przygryzłam wargę i znowu utopiłam się w jego oczach.
-
Przepraszam. Nie powinienem – odszeptał. Spuściłam głowę, którą od razu
podniósł, łapiąc mój podbródek palcami. Uśmiechnął się do mnie, a ja
odwzajemniłam gest. - Idę spać. Kolorowych snów – pocałował mnie w policzek i
opuścił mój pokój. Wzięłam do ręki piżamę i umyłam się w łazience, przebrałam w
nią i zmyłam makijaż, po czym z czystymi ubraniami wróciłam do pokoju i
ułożyłam je w szafce. Rzuciłam się na łóżko ze słuchawkami, które podłączyłam
do mojego BlackBerry i puściłam „I Want” w wykonaniu 1D i zasnęłam, myśląc o
całym tym dniu.
____
jest! tak, teraz możecie mnie zabić za akcję z Joshem i Zaynem, nie obrażę się, bo sama do końca nie wiem, czy to był dobry pomysł ._. cóż, zobaczymy jak dalej się potoczy akcja.
co do poprzedniego rozdziału! miałam tam napisać, zapomniałam.
nie, nie jestem hejterką Perrie, wręcz przeciwnie, nie chciałabym, aby się rozeszli w życiu prawdziwym. zrobiłam tak tylko i wyłącznie na potrzeby opowiadania!
więc tyle ode mnie, zobaczymy kiedy następny. sądzę, że za 2 tygodnie, chyba ze dostanę takiej weny i dodam już za tydzień :D
hope u enjoy xx
+ jeśli chcesz być informowana/y o nowych notkach, podaj pod tym postem swój nick na Twitterze, to mogę informować! ale nie ma innej opcji, tylko i wyłącznie Twitter (;
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa *__________* to chyba wyraża więcej niż tysiąc słow :) <3
OdpowiedzUsuńno dobra, to wypadałoby skomentować. :p wiesz, że nie lubie 1D nie? :p no ale całkiem Ci idzie to pisanie droga kuzynko. :p tylko nie rozumiem z jakiej paki ten Josh się wziął i w jakim zespole on gra? xD aaa i taaaak, pocałowali się aldskaldklsak. :p chociaż jak dla mnie to i tak zbyt szybko. ;) no ale pisz dalej, pisz.
OdpowiedzUsuńSuper, tylko szkoda, że tak rzadko są nowe rozdziały, bo jak jest nastęony to ja już nie pamiętam, co było w poprzednim ;) a to mój tt @real_ania_xoxo jeśli możesz to mnie informuj ;) <3
OdpowiedzUsuńCześć! :)
OdpowiedzUsuńPostanowiłam nominować Cię do Libster Award.
Odwiedź poniższy link, aby dowiedzieć się o co chodzi, przeczytać regulamin i zobaczyć pytania, na które musisz odpowiedzieć: http://frightening-nightmare.blogspot.com/p/libster-award.html
Gratuluję! :) x