piątek, 7 września 2012

02. even if you're not with me, I'm with you.



            Uśmiechnęłam się szeroko do Josha.  Jego niebieskie tęczówki wprost się świeciły z zadowolenia. Przytulił mnie jeszcze raz.
- Zerwałaś w końcu z nim? – zapytał, odsuwając się ode mnie. Ruszyliśmy przed siebie, nie do końca wiedząc gdzie.
- On zerwał ze mną. Przecież wiesz, że bałam się z nim zerwać. Ale w sumie jakoś mi to nie przeszkadza. Powiedział, że ma lepszą.
- Lepszej od ciebie nie ma – zaczął się śmiać, za co lekko popchnęłam go na bok.
- Jesteśmy przyjaciółmi, nie?
- No oczywiście. Ale chodzi o to, że on nie wie, kto jest porządnym człowiekiem. Jakbym miał wybrać dziewczynę, to wybrałbym ciebie.
- Nazwał mnie szmatą.
- Sam jest szmatą! – wyczułam, że trochę się wkurzył. W końcu znam go od kilku dobrych lat, więc potrafię to wyczuć. – Jak go spotkam, to zabiję.
- Ah, weź przestań. Nie chcę mieć przyjaciela za kratkami.
- Nie bierz tych słów do siebie – objął mnie, a ja położyłam głowę nad jego piersią.
- Nie biorę… Ale to trochę boli.
- Jesteś najfajniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem, więc on naprawdę gada same bzdury.
Uśmiechnęłam się. Resztę drogi spędziliśmy, rozmawiając o wiele przyjemniejszych tematach. Doszliśmy do Starbucksa, gdzie zamówiliśmy gorące czekolady na wynos. Popijając napój, nadal rozmawialiśmy. Nie przypuszczałam, że tylko przez tydzień uzbiera nam się tyle tematów.
- A… ty zamieszkałaś na dobre u Harry’ego? Bo pamiętaj, że moja oferta, żebyś u mnie zamieszkała, jest nadal aktualna – powiedział, kiedy usiedliśmy na ławeczce  niedaleko London Eye.
- Co ty. Uparł się, że mam u niego spać przez kilka nocy, nie miałam wyboru. Pewnie jak wrócę do siebie, on o mnie zapomni. I taka będzie moja historia z moim idolem. Tak czy siak, udało mi się poznać całe One Direction, łącznie z dziewczynami Louisa, Liama i Zayna. Ale nie tak blisko, nie znam ich charakterów. Perrie stwierdziła, że jakoś tak mrocznie się ubieram i maluję… - zaczęłam ją udawać, na co Josh zareagował śmiechem. Sprawdziłam, która godzina. Była dopiero dziesiąta w nocy. – No, a ty mów, jak tam z Jane!
- A nawet nie przypominaj. Ignoruje mnie, nie odbiera telefonów, nie odpisuje na sms’y i nie chce się spotkać. I wiem, że dziwnie to teraz zabrzmi, ale ja już jej chyba nie kocham…
- Każdy ma prawo się odkochać. Może to lepiej, co? – popatrzyłam się na niego,  a on na mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech, który odwzajemnił.
- Póki co, wystarczy mi taka przyjaciółka, jak ty – wyrzuciłam pusty kubek do śmietnika.
- Ale z Jane chciałeś chodzić.
- Wolę teraz  skupić się na studiach.
Josh studiuje w szkole tańca. Odkąd go znam, a znam praktycznie od piaskownicy, interesuje go taniec. Nawet nauczył mnie kilka kroków tańca nowoczesnego!
- No właśnie! Jak ci idzie?
- Noo, ciągle tańczymy. Czas mam tylko w weekendy, ale nie zrezygnuję ze szkoły.
- Wiesz co? Zawsze cię za to podziwiałam i podziwiam, że mimo wszystko dążysz do celu.
- Tego nauczyli mnie rodzice.
- Boże, w poniedziałek znowu się zacznie męczarnia i tryb „oby przeżyć do piątku”.
- No niestety. Ale damy radę – Popatrzyłam się na niego. Uwielbiam oglądać jego, tzw. sleepy hawka. – Idziemy dalej?
Kiwnęłam głową po czym wstaliśmy i znowu szliśmy, gdzie nas nogi ciągnęły. Kiedy wróciliśmy do Big Bena, znowu sprawdziłam godzinę. Była już północ.
- O matko, już północ! Ja już będę wracać, zauważyłam, że Harry jest bardzo opiekuńczy.
- To cię odprowadzę. Nie myślisz chyba, że cię tak samą puszczę?
Uśmiechnęliśmy się do siebie i ruszyliśmy, choć ja kierowałam, bo kojarzyłam miejsca które zapamiętałam, kiedy szłam z Harrym do Josha. Dopiero po godzinie staliśmy przed kompleksem chłopaków.
- No… to może spotkamy się jeszcze jutro? – zaproponowałam z uśmiechem na ustach.
- Pewnie. Pamiętaj, że ja weekendy zawsze mam wolne – przytuliliśmy się do siebie, po czym pocałowałam go w policzek. Otworzyłam bramkę od płotu.
- To hej – zamknęłam „drzwiczki” i pomachałam chłopakowi. Odmachał.
- Pa – patrzyłam się na niego dopóki nie zniknął mi z oczu. Weszłam po cichu do domu i ściągnęłam buty, które odłożyłam do szafy. Otworzyłam drzwi prowadzące do salonu i od razu dostałam popcornem.
- Oj, sorki. Miało być w Zayna – powiedział Niall. Wtedy dopiero dostrzegłam szczerzącego się do mnie Mulata.
- Idź do Harry’ego. Bo zaraz chyba padnie z nerwów – ostrzegł mnie Zayn, szepcząc. Od razu pobiegłam do góry, zdając sobie sprawę, że nie wiem gdzie mam iść. Do właściwego pokoju przyciągnął mnie jego głos. Stanęłam przed drzwiami i słuchałam.
- Baby you light up my world like nobody else, the way that you flip your hair gets me overwhelmed. But when you smile at the ground it ain't hard to tell, you don't kno-o-ow… you don't know you're beautiful! – nigdy nie miałam okazji usłyszeć tego na żywo, a co dopiero acapella i na żywo! Zapukałam cicho do drzwi i je otworzyłam.
- Boże, Sophie, tak się martwiłem! – powiedział. W jego oczach dostrzegłam przerażenie.
- Nie masz się o co martwić. Często wracam tak do domu.
Kiedy podszedł do biurka i usiadł na krześle, które stało przed nim, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszystkie ściany pomalowane na beżowo, popisane w wielu miejscach. Szafa, „której nie ma” na drugim końcu pomieszczenia, łóżko dwuosobowe koło okna, a na prawo niego biurko. Naprzeciwko niego, czyli na lewo od wejścia stoi komoda, nad nią, na ścianie, wiszą zdjęcia. Pozwoliłam sobie podejść do nich. Na meblu stoi jeszcze wieża do odtwarzania muzyki. Zaczęłam oglądać fotografie, a po jakimś czasie poczułam, że Harry kładzie brodę na moim ramieniu tak, aby nic mnie nie bolało.
- Te zdjęcia są dla mnie bardzo ważne. Wtedy moi rodzice nie byli rozwiedzieni. Chyba najlepsze lata mojego życia, oprócz od X-Factora do teraz  - mówił cichym i niskim głosem, ze swoją charakterystyczną chrypką. Uśmiechnęłam się pod nosem. Moja podświadomość znowu zaczęła mi przypominać, że mam wielkie szczęście, bo wiele Directionerek być może oddało by życie, żeby stać na moim miejscu. – Powiesz mi, kim jest ten Josh? Wydaje się być miły. Ale nie gustuję w chłopakach, oczywiście, że nie!
Zaśmiałam się i zauważyłam teraz dwa fotele i stolik pomiędzy nimi, za kominkiem, który Harry ma naprzeciwko łóżka. Usadowiłam się na siedzeniu, a Hazza na drugim.
- Josh to mój przyjaciel od małego. Od zawsze interesował się tańcem, a teraz studiuje w szkole tańca – Loczek zrobił zdziwioną minę. – Ma 22 lata.
Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim, co ślina przyniosła nam na język. Poznałam nie tego Harrego Stylesa z One Direction, tylko jako zwykłego Harry’ego, którego znają nieliczne osoby. Naprawdę nie sądziłam, że tyle jest mi w stanie powiedzieć. Ja siedziałam prawie cały czas cicho; nie lubię i nie potrafię mówić o sobie. To co przyszło mi na myśl, mówiłam. Kiedy dochodziła godzina 2, Louis wszedł do pokoju bez żadnego ostrzeżenia.
- Dzieci, spać! – krzyknął i wyszczerzył się.
- A wy idziecie? – odpowiedziałam pytaniem.
- No, chyba by się przydało.
Uśmiechnął się do nas i wyszedł.
- No to ja spadam do siebie. Miłych snów – wstałam równocześnie z Harrym.
- Dzięki i nawzajem – uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym skierowałam swoje kroki do mojego obecnego pokoju. Tam wyciągnęłam z szafy wielki t-shirt z logo Linkin Park, po czym rozebrałam się do bielizny i założyłam koszulkę. Z półki jeszcze wybrałam krótkie, dresowe spodenki które naciągnęłam na nogi i jeszcze pobiegłam na dół do kuchni, gdzie spotkałam oczywiście Nialla.
- Zgłodniałam – powiedziałam, podchodząc do lodówki.
- Ja też – odpowiedział.
-  Nie nowość.. – westchnęłam, wyciągając  dwa listki sałaty. Posoliłam ją lekko, usiadłam na krześle przy stole i zaczęłam jeść. Po skończeniu, nalałam sobie wody mineralnej do szklanki, którą od razu wypiłam a naczynie wstawiłam do zmywarki.
- Idziesz do góry? – zapytałam, patrząc na Niallera.
- Mhm… - mruknął, biorąc ostatni kęs kanapki z serkiem topionym po czym wstał i poszedł po schodach do góry. Nim zdążyłam wyłączyć światło, w salonie ukazał się Zayn w samych bokserkach, co mnie trochę speszyło, jednak po chwili odzyskałam pewność siebie, widząc jego chamski uśmieszek na ustach.
- Co wy snu nie macie? – zgromiłam go wzrokiem.
- Możemy pogadać? – zapytał, ignorując moje pytanie. Z jego twarzy zniknął poprzedni uśmiech. Kiwnęłam głową, niepewna i ponownie usiadłam na krześle w kuchni. Po chwili obok mnie usiadł Mulat.
- Co jest? – zapytałam, widząc w jego oczach łzy.
- Wiem, że się nie znamy, ale gdy miałem taką sprawę jak ta, rozmawiałem z mamą. Tylko kobiety potrafią o tym rozmawiać – odpowiedział, a wtedy łzy potoczyły się po jego policzkach. Automatycznie je wytarłam swoją dłonią. Może to był dziwny gest, ale nienawidzę gdy ktoś płacze. – Perrie… Ona.. zerwała ze mną…
- Że co? Jak to, dlaczego?
- Jak ty byłaś na tym spacerze, ja byłem u Perrie. Wszystko było dobrze, a ona nagle powiedziała, że dalej tak nie potrafi. Stwierdziła, że jestem aż za bardzo sławny, że nie mam dla niej czasu, a na koniec powiedziała, że musi się skupić na Little Mix. Tylko, że ja ją nadal kocham, znaczy dla mnie bardzo wiele…  - kiedy skończył, przeanalizowałam dobrze jego słowa, po czym go przytuliłam. Nie wiem, czy na facetów to działa, zawsze warto spróbować.
- Słuchaj, może mówiła to spontanicznie i nie do końca wiedziała, co mówi. Nie znam jej, może nigdy tak nie robi. A jeśli nie, to może przemyśli to tak dokładnie, co powiedziała i cię przeprosi? – cały czas szeptałam.
- Tylko, że powiedziałem, że nie chcę jej znać i żeby mi się już więcej na oczy nie pokazywała. Ona na to, że i tak ma lepszego… - ukrył twarz w dłoniach.
- Nigdy nie sądziłam, że będę pocieszać idola, ale nie płacz… Nienawidzę, gdy ktoś płacze, a zwłaszcza wy. Zayn, w życiu nie ma się tego, co chce. Myślisz, że ja nie chcę, żeby moja mama wróciła? Tylko że ty możesz naprawić swój błąd, powiedzieć Perrie, ze byłeś zdenerwowany i jeśli chce, to może do ciebie przyjść i przeprosić. Wiesz ile bym oddała, żeby powiedzieć mojej mamie, żeby nie jechała na to moje przedstawienie w szkole? Mogłabym się zabić, tylko, żeby ona wróciła… Ale jak już mówiłam, nie można dostać wszystkiego. Jeśli ze sobą zerwaliście, to znaczy, że to nie ona miała być tą jedyną.
Westchnął, wycierając swoje mokre policzki.
- Dzięki – kiedy już chciałam się od niego odsunąć, mocno mnie przycisnął do siebie.
- Nie ma za co. Jeśli będziesz chciał jeszcze raz pogadać, to przychodź do mnie, albo idziemy na spacer, chociaż to mi nie odpowiada, bo reporterzy… Ale przyjść do mnie możesz nawet w środku nocy, okej?
- Jasne… Wiesz co? Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty.
- W jakim sensie?
- No, żadna mi nie powiedziała, że mogę ją obudzić w nocy, gdy mam problem.
- Mam tylko chłopaków za przyjaciół, przyzwyczaiłam się, że mają dziwne pory do rozmawiania.
W tym momencie zaśmiał się. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam na oczy. Wyczytałam w nich trochę radości, więc stwierdziłam, że swoją misję wykonałam.
- Póki co idź spać i co najważniejsze, nie myśl o niej – powiedziałam, uśmiechając się do niego. Odwzajemnił gest i wstał, tak jak ja. Na zegarku w salonie zobaczyłam, że jest już 3 w nocy. Zgasiliśmy światła na dole i weszliśmy po schodach do góry.
- To dobranoc – ponownie mnie przytulił. – Jeszcze raz dziękuję, i nie mów, że nie ma za co. Naprawdę, ta rozmowa mi pomogła – to już szeptał wprost do mojego ucha. Nogi zaczęły mi się robić jak z waty. Prawda jest taka, że zawsze uważałam, uważam i będę uważać, że to Zayn jest z najprzystojniejszy z piątki moich idoli. A dzisiaj? Dzisiaj zwierzał mi się z problemów i prosił o pomoc. Przełknęłam ślinę i położyła głowę na jego torsie.
- Wyjdziemy gdzieś jutro… znaczy się dzisiaj? – zapytał, odsuwając się ode mnie.
- Pewnie, jeśli tylko chcesz. No to kolorowych – pomachałam mu i weszłam do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko z wielkim uśmiechem. Po chwili nakryłam się kołdrą i w ciągu kilku minut zasnęłam.
            Obudziłam się kilka minut po 10, co było moim rekordem, w weekendy nigdy tak szybko się nie budzę, zwłaszcza w weekendy. Jednak czułam, że nie zasnę, więc zgramoliłam się z łóżka i od razu skierowałam się na dół. W salonie było pusto, tylko ktoś się krzątał w kuchni. Założyłam, że to Niall, jednak tym ‘ktosiem’ był Harry.
- Hej – wychrypiałam. Poranna chrypka, jak ja to kocham!
- Czeeeść  - odpowiedział. Postawił przede mną talerz z jajecznicą. – Lubisz?
- Pewnie – od razu zabrałam się za jedzenie. Po chwili wszedł Zayn w dresach i koszulce z logiem Nirvany. Przywitał się z nami, a do mnie posłał uśmiech, który odwzajemniłam.
- Smacznego – powiedział.
- A dziękuję – odpowiedziałam, patrząc, jak coś klepie w klawiaturę telefonu. Jednak nie zobaczyłam co pisze, ani do kogo.
- Perrie dzisiaj przyjdzie? – serce podskoczyło mi do gardła, gdy Hazza zapytał o nią. Razem z Zaynem przełknęliśmy ślinę, a Loczek spojrzał na nas zainteresowany. – O czymś nie wiem?
Zayn wstał i szybko opuścił kuchnię. Wtedy Harry popatrzył na mnie z wielkimi gałami i usiadł obok mnie na krześle.
- Perrie wczoraj zerwała z Zaynem. Powiedziała, że on nie ma dla niej czasu i nie potrafi tak żyć – wyszeptałam do ucha Haz. Zaklął pod nosem, a ja pobiegłam do pokoju Zayna. Przed drzwiami zatrzymałam się i pochyliłam, próbując złapać oddech. Kiedy już uspokoiłam organizm, zapukałam cicho w szybkę.
- Kto tam? – usłyszałam jego cichy głos. Lekko otworzyłam drzwi i włożyłam głowę w szparę. – Ah, wejdź.
Zrobiłam tak jak powiedział i zamknęłam drzwi na klucz na wszelki wypadek. Stał, oparty rękami o parapet i oglądał widoki, które miał za oknem. Jego pokój jest fajnie urządzony, ściany o kolorze kawy z mlekiem. Na prawo od wejścia dwie szafy i jedna komoda koloru czekoladowego, na lewo zaś fotel zwisa przezroczysty fotel w kształcie półkuli, a obok niego czarny stolik. Dostrzegłam na nim zdjęcie Zayna i Perrie. Dalej, przy drugiej ścianie, która oklejona była zdjęciami z trasy chłopaków, ale dostrzegam tam zdjęcia z życia prywatnego Malika. Przy tej ścianie stoi łóżko dwuosobowe, a pod oknem przy ścianie naprzeciwko wejścia biurko z krzesłem przed nim. Przy drugim oknie stał właśnie Zayn, podeszłam do niego.
- Powiedzieć im, żeby się nie pytali o nią? – zapytałam cicho, patrząc się w ten sam punkt co Zayn.
- No, możesz. Byłbym ci wdzięczny – odwrócił się tyłem do parapetu, po czym na nim usiadł. Zrobiłam to samo. Nagle Mulat zaczął mówić o sobie. Prawie od urodzin. Ja też mówiłam o sobie, także od najwcześniejszych lat. Zabrało nam to około dwie godziny. Potem postanowiliśmy wyjść na obiecany spacer, więc poszłam do siebie do pokoju. Z szafy wyciągnęłam zestaw ubrań i od razu się w niego ubrałam (klik), po czym ruszyłam do łazienki, gdzie zrobiłam sobie lekki makijaż, czyli kreskę na powiece czarną kredką, a rzęsy machnęłam tuszem. W pokoju zapakowałam do torby portfel, komórkę i klucze do własnego mieszkania, choć nie wiem do czego miałyby mi służyć.  Zawiązałam sznurówki moich trampek i zbiegłam na dół, gdzie już czekał na mnie Zayn. Powiedzieliśmy tylko chłopakom, że wychodzimy i tak zrobiliśmy. Z początku szliśmy w ciszy, jednak po chwili tematy przyszły same. Mulat uparł się, żeby pójść do Starbucksa, nie miałam wyboru. Usiedliśmy jak najdalej od wejścia i okien. Zamówiłam gorącą czekoladę, jako że nie przepadam za kawami, jednak Zayn zamówił latte. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy, można powiedzieć, że jesteśmy już przyjaciółmi. Chodziliśmy po różnych bocznych ulicach Londynu, byleby spotkać jak najmniej reporterów i fanów, chociaż oczywiście kilka było. Spacerowaliśmy do godziny 4 po południu, wtedy Mulat zaproponował odwiedzenie jakiejś restauracji. Weszliśmy więc do pierwszej lepszej, która wcale się taką nie okazała. Z zaciekawieniem rozglądałam się po całym wnętrzu, bogato urządzonym. Usiedliśmy przy stoliku i otworzyliśmy karty menu. Ceny po prostu zwalały z nóg, ale Zayn zapewnił, że za mnie zapłaci. W sumie mi to fruwało w powietrzu, jak chce, to ma. Wybrałam spaghetti, a Malik zupę pomidorową. Moje danie było przepyszne, to samo powiedział Mulat o swoim. Tak jak obiecał, zapłacił po czym wyszliśmy i skierowaliśmy się do domu.
- Dłużej się nie dało? – tak, świetne powitanie Niall, nie ma co!
- Mogliśmy pójść do mnie do mieszkania i wrócić jutro – wytknęłam mu język. Poszłam do góry i na łóżku odpaliłam iPada. Posprawdzałam kilka stron, po czym podpięłam do niego słuchawki, zaczęłam słuchać Linkin Park – One Step Closer i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.

__
napisałam! pisane przy durnej rozmowie z Kaśś, więc wybaczcie jakiekolwiek błędy, bo przez tą ciotę nie mogłam się skupić xD 
musiałam dodać, bo nie chciałam Was zostawić tak z tą szkołą. :< no to hope you enjoy, komentujcie! xx
+ przepraszam, że jest takie tło, ale blogspot jest głupi i się jakoś tak zrobiło, że wsześniej było białe tło :c

3 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o tło to robi mi się czasami to samo :(. A co do rozdziału, a więc: na początku byłam pewna, że coś będzie bardziej z Harrym niż z Zaynem, ale teraz jestem pewna, że to jednak Zayn będzie grał role drugoplanową awww *__*. Przytulić się do Malika ojojojjj, rozmarzyłam się. Rozdział oczywiście mi się podoba i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, czekam na kolejny ;) <3

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za każdy komentarz. ten pozytywny, jak i negatywny. z każdego się cieszę, bo wiem, że ktoś czyta moje wypociny :) xx
+ JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANA/Y NA TWITTERZE, W KOMENTARZU POD NAJNOWSZYM ROZDZIAŁEM PODAJ SWÓJ NICK!