Stanęłam
niemalże na baczność. Poczułam, że Zayn mnie szturcha, jednak
teraz nie miało to znaczenia. Mężczyzna do mnie podszedł, a ja
spuściłam wzrok.
-
Sophie, kochanie… - powiedział, a ja się na niego ponownie
popatrzyłam. Mulat automatycznie się odwrócił.
-
Co ty tutaj robisz? – zapytałam chłodno.
-
Chyba mam prawo przyjechać na osiemnaste urodziny mojej pierwszej
córki?
Nastała
niezręczna cisza.
-
Kto ci powiedział, że tutaj będziemy?
-
Josh.
Oj,
One Direction chyba straci perkusistę. Nie płacę za pogrzeb!
Nabrałam powietrza do płuc, by potem wypuścić je ze świstem.
-
Wszystkiego najlepszego córciu. Nie darował bym sobie, gdyby teraz
tutaj mnie nie było.
Nie
potrafiłam dłużej udawać, że jest mi obojętny. Podeszłam do
niego i przytuliłam się, kładąc głowę na jego klatkę piersiową
– był o wiele wyższy ode mnie. Po chwili odsunęliśmy się od
siebie, a on podał mi torebkę, którą trzymał w ręku.
-
Tato, naprawdę nie trzeba… - powiedziałam, na co on wcisnął mi
ją w dłoń. Westchnęłam, uśmiechając się. W środku znalazłam
perfumy od Rihanny i jeden, podłużny papier. Wyciągnęłam go, a
na nim pisały różne informacje dotyczące lotu z Londynu do Los
Angeles. DO LOS ANGELES!
-
Jejku, oszalałeś?! – krzyknęłam, rzucając mu się na szyję.
-
Nie. Ja mam drugi i… pomyślałem, żebyśmy tam polecieli razem.
Chciałbym odbudować relacje między nami…
W
moich oczach pojawiły się łzy. Spojrzałam na bilet i odnalazłam
datę wylotu. Siedemnasty grudnia.
-
Kiedy mielibyśmy wrócić?
-
Dwudziestego pierwszego grudnia.
Teraz
przypomniałam sobie o Zaynie. Popatrzyłam się na chłopaka, który
uśmiechnął się do mnie.
-
Ym… Tato, to jest Zayn. Zayn, to jest mój tato – powiedziałam,
a oni podali sobie ręce.
-
To co, podoba się pomysł? – zapytał ojciec.
-
Tak, nawet bardzo, ale co z twoją żoną? – odpowiedziałam
pytaniem.
-
Helena powiedziała, że zajmie się Destiny.
-
Destiny?
-
Moja córka.
Popatrzyłam
się zdziwiona na tatę.
-
Ma niecały roczek – uśmiechnął się do mnie.
-
I naprawdę chcesz ją zostawić na pięć dni?
-
Ty też jesteś moją córką.
Zapanowała
między nami cisza.
-
Jeszcze do ciebie zadzwonię kilka dni przed wylotem. Zastanów się
do tego czasu. A teraz muszę uciekać, bo Helena z Destiny czekają
na mnie przed domem.
Przytuliliśmy
się na pożegnanie, a już po chwili mężczyzna zniknął wśród
tańczących ludzi. Od razu przytuliłam się do Zayna, a on
przycisnął mnie do siebie. Schowałam twarz w zagłębieniu jego
szyi, czując jak głaska mnie po głowie.
-
Nie wiem, co o tym myśleć – wyszeptałam. Łzy potoczyły się po
moich policzkach w dół. Tak nagle pokazał się w moim życiu i
chce naprawić nasze relacje? Może to dobrze, bo w końcu będę
miała kogoś z mojej biologicznej rodziny, ale to dziwne. Po ponad
dwóch latach przypomniał sobie o mnie?
-
Ja tym bardziej, ale spróbuj zauważyć pozytywne strony. To chyba
dobrze, że chce, abyście znowu byli pogodzeni – powiedział.
Odsunęłam się od niego i westchnęłam, gdy on wycierał moje
policzki.
-
Ale nie myśl o tym teraz. Chodź, idziemy się bawić – uśmiechnął
się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Złapaliśmy się za rękę i
poszliśmy odnieść prezent, po czym wróciliśmy na parkiet.
Imprezę
skończyliśmy około piątej nad ranem. Wtedy zjawił się Paul -nie
wiem jakim cudem -i zamawiał taksówki dla wszystkich gości. My,
wraz z resztą 1D i El, oraz Dan odjechaliśmy ostatni.
Podziękowaliśmy oczywiście najpierw ochroniarzowi. Za taksówkę
zapłacił Liam, a pod domem ledwo co się z niej wygrzebaliśmy.
Każdy poszedł do swoich pokoi. Ściągnęłam tylko botki i
położyłam się na łóżko. Po chwili doszedł Zayn i w jego
ramionach zasnęłam.
Kiedy
się obudziłam, nadal przytulona byłam do śpiącego Mulata.
Delikatnie wyplątałam się z jego objęć i sprawdziłam godzinę
na telefonie. Była już trzecia popołudniu. Przetarłam oczy,
odkładając urządzenie na poduszkę. Usłyszałam jakieś dźwięki
z dołu, co świadczyło o tym, że nie wstałam pierwsza.
Przeciągnęłam się i usiadłam na krawędzi łóżka, stawiając
stopy na podłogę. Ziewnęłam przeciągle, zasłaniając usta
dłonią.
-
Gdzie idziesz? – usłyszałam cichy głos Zayna. Uśmiechnęłam
się pod nosem i odwróciłam przodem do chłopaka.
-
Nigdzie, nawet nie zamierzałam gdziekolwiek się ruszać –
odpowiedziałam równie cicho i ponownie położyłam się obok
Mulata, przytulając się do niego i chowając głowę w zagłębieniu
jego szyi. Nakrył mnie kołdrą.
-
Dziękuję za wczoraj, było wspaniale – wyszeptałam,
przypominając sobie imprezę.
-
Nie ma za co, naprawdę. Kocham cię i nie mógł bym nic nie
zorganizować – pocałował mnie w czoło.
-
Ale naprawdę nie trzeba było. Wystarczyło by posiedzieć w salonie
z szampanem, nic wielkiego…
-
Masz rację. Nie trzeba było. Ale ja chciałem.
Pokręciłam
ze śmiechem głową i stwierdziłam, że czas już wstawać.
Wygrzebaliśmy się z pościeli i zaczęliśmy się ogarniać. Umyci
i poprzebierani, zeszliśmy na dół w wyśmienitych nastrojach.
-
Dzień dobry gołąbeczki! – powiedział Harry i postawił na stole
dwa talerze z kanapkami.
-
Smacznego.
Podziękowaliśmy,
a loczek opuścił pomieszczenie. Usiedliśmy na krzesłach i
zaczęliśmy jeść. Po posiłku Zayn usiadł w salonie z resztą, a
ja poszłam do góry; chciałam się przygotować na następny dzień
w szkole. Odrobiłam zadania i sprawdziłam, czy nie mam
zapowiedzianego sprawdzianu. Na mojej twarzy zagościł uśmiech,
kiedy wyczytałam, że nie mam ani sprawdzianu, ani kartkówki.
Spakowałam książki potrzebne na następny dzień i uradowana
zbiegłam na dół, po czym usadowiłam się na kolanach Zayna.
-
Coś się stało? – zapytał.
-
Nie mam jutro żadnego sprawdzianu ani kartkówki, yaay! – uniosłam
ręce do góry i wyszczerzyłam się jak głupia. On się tylko
zaśmiał, tak jak reszta zebranych i przytulił się do mojej klatki
piersiowej, a ja objęłam go ramionami. Oglądaliśmy telewizję,
ale dźwięk zagłuszał nam Niall, który ciągle o czymś gadał. W
końcu, znudzona, wyszeptałam do ucha Zayna.
-
Przejdziemy się gdzieś?
Na
podwórku zaczynało być szaro, jako, że było już po godzinie
czwartej pm. Uśmiechnęłam się, kiedy Zayn kiwnął twierdząco
głową i zeszłam z jego kolan. Złapaliśmy się za ręce i bez
zbędnych wytłumaczeń poszliśmy na górę. Przebraliśmy się w
cieplejsze ubrania, rozmawiając o tym, gdzie możemy pójść.
Wymyśliliśmy Starbucksa. Nie powiem, bardzo ambitnie.
-
Kochaaanie… - zaczął Zayn po chwili ciszy.
-
No słucham – odpowiedziałam, patrząc na niego z uśmiechem.
-
A wiesz, że ja cię bardzo kocham? – podszedł do mnie, objął i
wsadził dłonie do tylnych kieszeni moich jeansów.
-
A wiem – zaśmiałam się, kładąc ręce na jego ramiona. – I ja
ciebie.
-
A wiesz, że jesteś piękna, kochana i moja?
-
To pierwsze to raczej nie.
-
No i głupiutka. Moja ślicznotka.
Przybliżył
się do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Splątałam palce
na jego karku, a on położył dłonie na moich biodrach.
Uśmiechnęłam się delikatnie, czując, że wkłada ręce pod moją
koszulkę i delikatnie przesuwa opuszkami palców po moich plecach i
brzuchu.
-
Idziemy – powiedziałam, odsuwając się od niego. Zaśmiał się,
kręcąc głową. Trzymając się za rękę, zeszliśmy na dół.
-
Wychodzimy – ogłosił Zayn reszcie i poszliśmy do przedpokoju,
gdzie ubraliśmy resztę ubrań. Sprawdziłam, czy na pewno mam
telefon w kieszeni. Po upewnieniu się, że tak, wyszliśmy z domu.
Spletliśmy nasze palce i ruszyliśmy w kierunku kawiarenki. W
drodze, rzucaliśmy się śnieżkami i śmialiśmy bez powodu, a
także ulepiliśmy dwa, stojące obok siebie bałwanki, które miały
przedstawiać mnie i Zayna. Uwieczniłam je od razu na zdjęciu i
usiedliśmy niedaleko nich na ławeczce. Mulat objął mnie
ramieniem, a ja się do niego przytuliłam szczęśliwa, że mam
takiego wspaniałego chłopaka dla siebie. Nagle na horyzoncie
zauważyłam Roba z jakąś barbie u boku. Tylko
nie on!, pomyślałam.
Niestety, zbliżali się w naszym kierunku. Kiedy byli niedaleko,
schowałam twarz w zagłębieniu szyi Zayna.
-
Boże, dlaczego? – wyszeptałam.
-
Coś się stało? – odpowiedział pytaniem.
-
Widzisz tego chłopaka z tą blondynką u boku? To Rob.
Domyśliłam
się, że Zayn mierzy go wzrokiem mordercy w tym momencie. Po jakimś
czasie usłyszałam głos mojego byłego:
-
Mówiłem, że dziwka! Już ma następnego! W dodatku tego lalusia!
Na jego kasę i sławę lecisz, nie?
Przełknęłam
ślinę. W moich oczach pojawiły się łzy, a w gardle wielka gula.
Próbowałam to zignorować, ale poczułam, że Mulat już chce
wstawać. Cudem go zatrzymałam.
-
Zayn błagam, zignoruj go…
-
Nazwał cię dziwką!
-
No i co? Przyzwyczaiłam się. To normalne, że mnie tak nazywa.
-
Nie, to nie jest normalne! Nie pozwolę tak nazywać mojej
dziewczyny!
-
Ale Zayn! – wyprostowałam się. – Daj mu spokój, ignoruj go. To
nic nie znaczy, nie przejmuję się już nim, a mieliśmy się dobrze
bawić. Nie chcę, abyś wrócił do domu z podbitym okiem!
Odwróciłam
się.
-
I tak już poszedł.
-
Przy najbliższej okazji zabiję go, obiecuję – syknął pod
nosem, kładąc łokcia na oparcie ławki, a na dłonią oparł
czoło. Zapatrzył się w przestrzeń. Ponownie się do niego
przytuliłam, a on mnie objął i pocałował w czoło.
-
To co, idziemy? – odezwałam się po chwili.
-
Zróbmy aniołki.
Zmarszczyłam
brwi i dziwnie się na niego popatrzyłam.
-
Chodź. Pokażę ci.
Wstaliśmy
i obeszliśmy ławkę, a Zayn położył się plecami na śniegu.
Zaczął przesuwać rękoma po śniegu w górę i dół, a nogami na
boki. Zaśmiałam się, a kiedy skończył, podałam mu rękę i
ostrożnie wstał. Popatrzyłam się na jego dzieło, które
faktycznie przypominało aniołka. Po chwili obok zrobiłam swojego.
Razem znaleźliśmy i pod swoim aniołkiem ułożyliśmy swoje
imiona. Zayn zrobił im zdjęcie i wrzucił je na Twittera, a ja
zretweetowałam tego tweeta. Uśmiechnęliśmy się do siebie, a
potem on podszedł do mnie i objął ramionami. Pogłaskałam go po
grzywce, którą z rana zrobił specjalnie dla mnie.
-
Mój aniołku, kocham cię – nie czekając na moją odpowiedź,
pocałował mnie w usta. Położyłam dłonie na jego policzkach i
oddałam pocałunek, uśmiechając się. Przygryzł moją wargę, by
po chwili złączyć nasze języki. Usłyszałam charakterystyczny
dźwięk robienia zdjęcia. Spięłam się, a Zayn od razu to wyczuł
i się delikatnie ode mnie odsunął. Oparł swoje czoło o moje.
-
Nie przejmuj się nimi, okej? – wyszeptał, a ja przymknęłam
powieki.
-
Denerwuje mnie to, że na każdym kroku gdzieś muszą się chować.
Nie możemy nawet spokojnie wyjść. Żadnej prywatności nie mamy.
No tak, wiem, że to normalne bo jesteś gwiazdą, ale ja nie jestem
do tego przyzwyczajona i nie chcę być.
-
Kochanie, z czasem na pewno będzie Ci to zwisać. Tak jak mi –
kontynuował nasz pocałunek, a po chwili oderwał się ode mnie. –
Idziemy?
Uśmiechnęłam
się na zgodę, objęliśmy się nawzajem i ruszyliśmy do
Starbucksa. Po piętnastominutowej drodze, podczas której oczywiście
się wygłupialiśmy (aż popłakałam się ze śmiechu), weszliśmy
do pomieszczenia i podeszliśmy do lady, aby zamówić coś do picia.
-
To co bierzemy? – zapytał.
-
Ja orzechową gorącą czekoladę i croissanta pełnoziarnistego.
-
A ja karmelowe macchiato i bułeczkę cynamonową.
Kelnerka
zanotowała nasze zamówienie i powiedziała, że za około 15 minut
przyniesie je. Zajęliśmy miejsca jak najdalej od wejścia i
jakichkolwiek okien. Było to miejsce z czerwoną, narożną sofą,
na której usiedliśmy. Zayn objął mnie ramieniem, a ja położyłam
na jego ręce głowę. Jedną dłonią głaskał mnie po głowie, a
drugą po nodze, szeptając do ucha czułe słówka, które
uświadamiały mi, jak wielką miłością mulat mnie darzy. Tą
cudowną chwilę przerwała kelnerka, która przyniosła nasze
zamówienie. Podziękowaliśmy i kiedy blondynka odeszła, złapaliśmy
swoje napoje i wróciliśmy do poprzedniej postawy, uważając na
szklanki. Upiłam łyka czekolady – jak zwykle pyszna. Po chwili
dopiero oprzytomniałam, że nie mam portfela.
-
Zayn, o Boże!
-
To jestem bogiem dla ciebie? – zapytał chytrze, poruszając
brwiami, na co się zaśmiałam.
-
Nie wzięłam portfela, głupku.
-
Lepiej dla mnie. Nie będziesz miała możliwości kłócenia się ze
mną o to, czy płacisz sama za siebie, czy mam to zrobić ja –
uśmiechnął się, pijąc kawę. Pokręciłam głową ze śmiechem i
ponownie zatopiłam usta w przepysznym napoju.
Po
godzinie spędzonej w kawiarni, rozmawiając o totalnych bzdurach,
postanowiliśmy się zbierać. Zayn zapłacił za zamówienie,
ubraliśmy kurtki i wyszliśmy na powietrze. Objęliśmy się
wzajemnie i podziwiając Londyn przykryty warstwą śniegu. Po jakimś
czasie Zayn się zatrzymał.
-
Mogę Ci zrobić zdjęcie? – zapytał.
-
O błagam, zapytałeś się jak w jakiś przesłodzonych filmach.
-
Nie daj się prosić…
Złączył
nasze usta w pocałunku. Stawał się on coraz bardziej namiętny.
-
Tak to możesz prosić zawsze – wyszeptałam między kolejnymi
seriami pocałunków. Po chwili odsunął się ode mnie.
-
To jak będzie?
Zaśmiałam
się i stanęłam w pewnej odległości od niego. Uśmiechnęłam się
do obiektywu jego telefonu, kładąc prawą dłoń na lewy łokieć,
jak to miałam w zwyczaju przy robieniu zdjęć. Po kilku sekundach
Zayn szczerzył się do ekranu urządzenia.
-
Moja nowa tapeta.
-
Ej, to ja chcę twoje zdjęcie!
Chłopak
szybko się ustawił, a ja uwieczniłam to na telefonie. Podszedł do
mnie i splątał nasze palce. Wróciliśmy do domu, gdzie wszędzie
były rozsypane płatki róż i wszędzie gdzie się dało, stały
małe świeczki. Na stoliku stało wino, dwie lampki do niego, oraz
świecznik z trzema, zapalonymi świecami. Dodatkowo dwa talerze
wypełnione jakimś daniem. Wszystkie rolety były zasłonięte.
-
O co chodzi? – zapytałam, patrząc na Zayna, który oglądał
wszystko z otwartą buzią. Wzruszył ramionami i podszedł do
stolika z jedzeniem. Podniósł z jego jakąś kartkę i zaczął
czytać na głos.
-
Drogi Zaynie i Sophie. Mamy nadzieję, że to, co przygotowaliśmy,
podoba wam się. Wyszliśmy gdzieś daleko, nieważne gdzie.
Postanowiliśmy to zrobić, bo w tygodniu nie macie dla siebie
praktycznie żadnego czasu. Nie będzie nas do jutra. Zostawiamy cały
dom dla was. Liam, Louis, Harry, Niall, Eleanor i Danielle.
Patrzyłam
się na niego zdziwiona. Schował karteczkę do spodni i zadziornie
się na mnie popatrzył.
-
Więc mamy cały dom dla siebie do jutra – powiedział, podchodząc
do mnie. Uśmiechnęłam się.
-
Jesteś głodna? – mówiąc to, położył rękę na wysokości
mojego pasa, a drugą pod kolanami i mnie podniósł. Zaczęłam się
śmiać, wymachując delikatnie nogami. Objęłam go rękoma, a on
zaniósł mnie na sofę i posadził na niej, po czym usiadł obok.
Zaczęliśmy w ciszy jeść. Wciąż nie mogłam wyczuć co to było.
Coś pysznego oczywiście, ale nawet nie wiedziałam czym mogę to
nazwać. Kiedy skończyliśmy, opadłam na oparcie sofy, tak jak
Zayn.
-
Pyszne było – powiedziałam, przekręcając głowę w stronę
mulata. On zrobił to samo i w tym momencie nasze twarze dzieliły
milimetry. Położył dłoń na moim policzku i delikatnie musnął
moje wargi. Usiadłam na nim okrakiem, kładąc ręce na jego
ramiona, a on swoje zsunął na moje pośladki. Przycisnęłam
mocniej swoje usta do jego i w tym momencie pocałunek stał się
bardziej pewny i namiętny. Zayn odsunął się od oparcia, a ja
oplotłam go nogami. Włożyłam dłonie pod jego koszulkę i
przejechałam opuszkami palców po jego torsie.
-
Kocham cię – wyszeptał przez pocałunki, a ja się uśmiechnęłam.
Po chwili poczułam, że podciąga moją koszulkę do góry, na co
automatycznie się oderwałam od niego.
-
Coś się stało? – zapytał cicho.
-
Zayn, ja… Ja nie jestem jeszcze gotowa na tak poważny krok. Nigdy
tego nie robiłam i chyba jest jeszcze za wcześnie – wyszeptałam,
spuszczając głowę. On natomiast położył dłonie na moich
policzkach i podniósł moją twarz tak, abyśmy patrzyli sobie w
oczy.
-
Kochanie, mi przecież na tym nie zależy. Nie będę na ciebie
naciskał. Poczekam. Nigdzie się nie śpieszę. Dla mnie jesteś
najważniejsza, a nie to, dobrze? – patrzył głęboko w moje oczy
co zapewniało mnie, że mówi szczerze. Uśmiechnęłam się, czując
zbierające się łzy. Wszystko mi się rozmazało, więc wtuliłam
głowę w zagłębienie jego szyi, a on wplątał palce w moje włosy.
-
Zawsze marzyłam o takim chłopaku – wyszeptałam.
-
Jakim?
-
No… Jakoś moim poprzednim chłopakom nie zależało na moim
szczęściu. Fakt, było ich może trzech. Ale ani jeden nie dbał o
moje dobro. Byli bardzo egoistyczni, a ty jesteś całkiem inny.
-
Zasługujesz na takie traktowanie. Nie wiem, jak można nie dbać o
taką świetną dziewczynę, jak ty.
Pociągnęłam
nosem, uśmiechając się.
-
Cieszę się, że mam cię przy sobie. Kocham cię, wiesz?
-
Kochanie, ja ciebie też – pocałował mnie we włosy, a ja
przetarłam oczy i policzki od łez. Popatrzyłam się w jego
idealnie czekoladowe oczy. Cudowniejszych nie widziałam.
-
Idziemy do góry? – zapytałam, a on wstał, trzymając mnie na
rękach. Śmiejąc się, oplotłam go nogami na wysokości bioder, a
on złapał mnie za pośladki i się do mnie wyszczerzył. Zanim
jednak ruszył do schodów, podszedł do każdej ze świeczek i
kolejno je gasił. Po zdmuchnięciu każdego z płomyka, dawał mi
buziaka w usta – nie wiem po co. Ale to było słodkie. W końcu
ruszyliśmy do góry i dopiero w jego sypialni postawił mnie na
podłogę. Podeszłam do torby z książkami i wyciągnęłam kilka,
z których chciałam się pouczyć. Usiadłam przy biurku, a Zayn
przystawił drugie krzesło (skąd on je wziął?) i na nim usiadł.
Pochyliłam się nad książką do francuskiego, a chłopak mnie
objął i zrobił to samo. Kątem oka popatrzyłam na niego i się
zaśmiałam. Mulat zaczął mnie delikatnie dzióbać palcem w bok
brzucha, na co automatycznie podskakiwałam, a on się ze mnie śmiał.
-
Zayn, ja się uczę, noo! – powiedziałam, śmiejąc się.
-
A ja… ja cię kocham.
-
Dobrze, powtórzyłeś mi to już kilka razy dziś, ale teraz posiedź
chwilkę spokojnie – poczułam, jak całuje mnie w policzek.
Westchnęłam i ponownie spojrzałam na książki, lecz ponownie mi
przerwał – tym razem łaskocząc mnie, a dobrze wie, że jestem na
to cholernie uczulona. Zaczęłam się śmiać, rzucając się po
krześle.
-
Przy tobie się nie da uczyć! – niemalże krzyknęłam,
zasłaniając pachy i kładąc się na jego klatkę piersiową.
-
No nie – pochylił się nade mną i pocałował w czubek nosa.
Uśmiechnęłam się, kiedy zapatrzyliśmy się w swoje oczy.
-
Dasz mi się pouczyć? – zapytałam, po chwili ciszy. Z bananem na
twarzy pokręcił przecząco głową. – Ej no, Zayn, błagam. Chcę
zdobyć jakieś wykształcenie w przyszłości.
-
Już masz.
-
Niby jakie?
-
Jesteś moją dziewczyną.
-
Nie o to chodziło. Ale to, to wiem – położyłam ręce na jego
policzkach i pociągnęłam go do siebie. Pocałowaliśmy się, a
potem odsunęłam się i usiadłam na swoim miejscu.
-
Daj mi tylko chwilkę, dobrze? Włącz sobie laptopa, albo poucz się
ze mną.
-
Francuski?
-
No tak. Gdzieś tam masz hiszpański w torbie.
Zaczął
grzebać w torbie i już po chwili miał książkę do hiszpańskiego.
Otworzył ją na pierwszych stronach i zaczął czytać, choć dam
sobie uciąć rękę, że nic nie zrozumiał. Pokręciłam głową z
uśmiechem i wróciłam do swojego języka. Francuski wchodzi mi
bardzo dobrze, więc słówka i różne zwroty miałam wykute po 15
minutach.
-
Jak tam hiszpański? – zapytałam.
-
Nie za dużo… rozumiem – odpowiedział, na co się zaśmiałam.
Spakowałam książki z powrotem do torby i spojrzałam na Zayna.
-
No, to co robimy?
Zayn
wzruszyłam ramionami, uśmiechając się. Poszłam do swojego pokoju
i wróciłam z powrotem do sypialni Mulata z poduszką z wizerunkiem
jego głowy, którą dostałam na urodziny. Chłopak w międzyczasie
położył się na dywanie, więc ja obok niego, wkładając pod
głowę poduszkę. Obróciliśmy się tak, abyśmy widzieli swoje
twarze. Przytuliłam się do niego, uśmiechając się. Było
cudownie, ta chwila mogła trwać wiecznie. Zayn głaskał mnie po
włosach, a drugą ręką obejmował moje ciało na wysokości
bioder. Ziewnęłam przeciągle. Odczułam już zmęczenie, więc
przymknęłam oczy i schowałam twarz w jego szyję. Po chwili już
odleciałam do krainy Morfeusza.
___________
no w końcu jestem! mam nadzieję, że wam się spodobało :)
wiem, że przesłodzony xD
i przepraszam, że tak dlugo czekaliście ;c
ugh. nie wiem co jeszcze pisać.
liczę na wasze komentarze! i do następnego xx