W
środę, pełna energii i zdrowa poszłam do swojego mieszkania. Przed wyjazdem
postanowiłam trochę ogarnąć w nim. Najpierw posprzątałam pokoje, potem
łazienkę. Na koniec poodkurzałam i poszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej
koszulkę z długim rękawem, bryczesy, sztyblety oraz czapsy ( dla nieobeznanych
– bryczesy to specjalne spodnie na konia, sztyblety to buty także na konia a
czapsy to coś takiego jak getry, tylko skórzane ). Z uśmiechem ubrałam zestaw,
a na to jeszcze naciągnęłam czarną, zapinaną bluzę. Na to brązowy bezrękawnik i
wtedy zadzwoniłam do Zayna.
-
Słucham? – usłyszałam jego zaspany głos. No tak, mogłam pomyśleć że Mulat o
godzinie 10 nad ranem może jeszcze spać. Ja wstałam już o 7.30 i od razu
poszłam do mieszkania.
-
Obudziłam cię – było to raczej stwierdzenie niż pytanie.
- No tak
jakby. Nie słyszysz, że jeszcze śpię?
- Nie,
bo jestem u siebie w mieszkaniu.
- Jak
to?!
- No
normalnie. Przyszłam sobie.
-
Kobieto, całkiem na mózg upadłaś?! Chora jesteś!
- Dobrze
się czuję, Zayn. Błagam cię, nie rób z siebie mamuśki! Powiedz mi, czy dałbyś
radę przyjechać po mnie tak za 30 minut?
- No,
dałbym.
- Dobra,
to będę czekać przed kamienicą. Pa – rozłączyłam się, po czym ściągnęłam
bezrękawnik i bluzę, a rękawy bluzki podciągnęłam. Postanowiłam zacząć się
pakować. Wyciągnęłam średnio wielką walizkę i spakowałam do niej dwie sukienki
– tak na wszelki wypadek – i kilka par szpilek. Oprócz tego piżamę, kilka
dresów i t-shirtów. Wtedy zadzwonił dzwonek, który oznajmiał mi, że ktoś czeka
przed mieszkaniem. Zaklęłam pod nosem, zapominając o czasie. Podbiegłam do
drzwi i szeroko je otworzyłam. Od razu zaczęłam przepraszać Mulata, tłumacząc
się pakowaniem. Zaśmiał się tylko, po czym zaprosiłam go do środka. Pobiegłam
do swojego pokoju, gdzie ponownie ubrałam bluzę i bezrękawnik, a potem
sztyblety i wyciągnęłam trochę kasy ze skarbonki, którą schowałam do portfela.
Wzięłam jeszcze swoją ukochaną lustrzankę z półki, oraz toczek (czyli ta
„czapka” którą zakłada się dla bezpieczeństwa podczas jazdy konnej) i podeszłam
do Zayna, który oglądał wnętrze mojego przedpokoju.
- A
gdzie tak właściwie mamy jechać? – zapytał.
- Do
takiej jednej stadniny – odpowiedziałam, po czym dodałam adres. Zamknęłam
mieszkanie po czym zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do auta Mulata. – Będziesz mi
robił zdjęcia?
- Jasne
– uśmiechnął się, nie spuszczając wzroki z jezdni.
Dojechaliśmy po 15 minutach. Nic
tutaj się nie zmieniło… Przyjeżdżałam tutaj kilka razy po zamknięciu stadniny
mojej mamy, ale zrezygnowałam, chcąc skupić się bardziej na nauce. Przyznam,
brakowało mi tego, ale jakoś dawałam radę. O dziwo.
Wysiedliśmy z auta, a w naszą stronę
od razu zaczął kierować się wysoki chłopak z blond włosami na głowie i grzywką
opadającą na czoło. Podałam aparat Zaynowi, nie spuszczając oka z mężczyzny.
Kiedy podszedł, zauważyłam, że ma niebieskie oczy. Kontury jego twarzy poparły
mnie w mojej postawionej tezie…
-
Olivier! – krzyknęłam i rzuciłam się na blondyna.
-
Sophie?! – także odkrzyknął, obejmując mnie ramionami. Uniósł mnie i okręcił
dookoła własnej osi. Zaczęłam płakać ze szczęścia, że znowu mogę go przytulić.
- Co ty
tutaj robisz? – zapytałam, nie odchodząc od niego nawet na milimetr.
-
Pracuję – odsunął się troszkę ode mnie. Wytarłam mokre policzki. – A ty?
- No ja
przyjechałam pojeździć… Nie jeździłam odkąd… - zacięłam się.
- Wiem,
o co chodzi – podziękowałam mu w duchu, a potem przypomniałam sobie o Zaynie.
Stał, całkowicie zdezorientowany.
- Zayn,
poznaj Oliviera, byłego pracownika stadniny mojej… mamy – ostatnie słowo
niemalże wyszeptałam. – Olivier, to Zayn, mój przyjaciel.
Chłopcy
uścisnęli swoje dłonie z uśmiechem.
- To
jak, zaczniemy może od wyczyszczenia konia? – wyszczerzył się do mnie.
- Ale
nie zdziw się, jak czegoś nie będę pamiętała. Dawno nie zajmowałam się końmi. Tylko teraz Zayn,
nie będziesz mi robił zdjęć, bo włączy się lampa na pewno i koń się spłoszy,
okej? – zwróciłam się do Mulata, który skiną głową, bez schodzącego mu z twarzy
uśmiechu. Ruszyłam pośrodku chłopaków, ale rozmowę prowadziłam tylko z Oli –
przez ten czas mieliśmy dużo do opowiadania. Bardzo dużo. Skończyliśmy stojąc
przez boksem ślicznego siwka, który okazał się być klaczą. Blondyn poszedł do
siodlarni po siodło, czaprak ( materiałowy „ochraniacz” który kładzie się pod
siodło) i ogłowie (to te paski, które zakłada się na pysk konia). Położył to
ostrożnie na podłodze, w tym samym czasie, kiedy powoli weszłam do boksu i
zamknęłam od razu za sobą drzwi.
- Skąd
go znasz? – zapytał Zayn, kiedy Olivier nie wracał.
- No
mówiłam, to pracownik stadniny mojej mamy. Po jej śmierci, stadnina została
zamknięta – powiedziałam, głaszcząc Reę ( Rea, tak się nazywała, jak
wywnioskowałam po tabliczce na drzwiach boksu ). – Jaka ona śliczna.. –
wyszeptałam pod nosem, a wtedy wrócił Oli. Na sianie, którym wyłożona była
ziemia w boksie, postawił koszyk z przyrządami do czyszczenia konia. Wtedy
dostałam olśnienia.
- Już
wszystko pamiętam! – zaczęłam czyścić najpierw sierść konia, a potem ostrożnie
zabrałam się za kopyta. Kiedy była gotowa, osiodłałam ją i założyłam ogłowie.
Powoli zaczęłam ją wyprowadzać z boksu, widząc dumną twarz Oliviera.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym zapytałam, gdzie mam ją prowadzić. Na chwilę wyszliśmy przed stajnię, by wejść
potem na wielką halę, wysypaną piaskiem na ziemi. Wyprowadziłam Reę na środek
ujeżdżalni, założyłam toczek i zwinnym ruchem usiadłam w siodle. Olivier pomógł
mi wyregulować strzemiona, a po upewnieniu się, że są równe, powoli ruszyłam
stępem. Zrobiłam kilka kółeczek by przyzwyczaić się do konia i wtedy ruszyłam
kłusem, wybijając się z siodła w rytm klaczki.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk, który oznajmiał robienie zdjęcia.
Popatrzyłam się na Mulata, który aktualnie patrzył w ekran aparatu. Popatrzyłam
między uszy Rei, który były postawione do przodu. Połączyła nas niewidzialna
więź.
Przyspieszyłam, pochylając się do
góry, czując jak klacz przyspiesza. Tak, właśnie weszłam do galopu. Cudowne
uczucie… Po kilku kółkach zdecydowałam się na coś lepszego. Wzrokiem odszukałam
przeszkody na środku ujeżdżalni i skierowałam się na nią. Nie mając już wyboru,
nachyliłam się jeszcze mocniej i poczułam, jak koń unosi przednie kopyta, potem
tylne. Czas jakby spowolnił, czułam się, jakbyśmy leciały w nieskończoność.
Jednak cudowna chwila musiała się kiedyś skończyć. Rea płynnie wylądowała na
piasku, na co usłyszałam gratulacje chłopaków. Podjechałam do nich, a Zayn od
razu pokazał mi zdjęcie. Jest śliczne, tak jak mówił – przedstawiało mnie i
konia, w momencie gdy „leciałyśmy” nad przeszkodą. Podziękowałam Mulatowi po
czym popędziłam klacz do kłusa.
Po półtora godzinnej jeździe
zsiadłam z Rei i zaprowadziłam ją do boksu. Ściągnęłam z niej siodło oraz
ogłowie, które podałam Olivierowi z uśmiechem. Przyniósł derkę (gdyby ktoś nie
wiedział – to taki koc na konia) a ja okryłam nią klacz i zapięłam guzik przy
szyi. Zamknęłam drzwi boksu.
- Tobie
mam zapłacić? – zwróciłam się do blondyna.
- Nie
płać. Ja zapłacę – opowiedział z ciepłym uśmiechem.
- Nie
żartuj sobie.
- Mówię
naprawdę. Zmieniłaś numer telefonu?
- Nie. A
ty?
- No,
zmieniłem. Sieć też – wyciągnęłam telefon i podałam mu, a on wpisał swój numer.
- Osz
ty! I nie będę miała do ciebie darmowych sms’ów! – zaśmiałam się, chowając
BlackBerry.
- A jak
tak Josh?
-
Dobrze, studiuje w szkole tańca.
Pogadaliśmy
jeszcze około 15 minut, a potem pożegnaliśmy się przytuleniem i wsiadłam do
samochodu Zayna. Od razu zaczął mówić że ślicznie wyglądam na koniu i podziwia
mnie za talent. Oczywiście prychałam tylko, nie zgadzając się. Podał mi aparat,
na którym było około 60 ślicznych zdjęć. Podziękowałam, całując go w policzek i
poprosiłam, abyśmy pojechali do mnie.
Odświeżyłam się pod prysznicem i
ubrałam czarne rurki oraz fioletową bokserkę. W pokoju spakowałam jeszcze kilka
rzeczy, po czym ubrałam czarną, skórzaną kurtkę i założyłam aparat na szyję.
Chciałam znieść walizkę sama, na dół, ale Mulat mnie wyręczył. Uśmiechnęłam się
tylko do niego, po czym bagaż wylądował w bagażniku i pojechaliśmy pod dom
chłopaków.
Siedziałam jak w transie nad
walizką, myśląc co jeszcze mi się zmieści. Po stwierdzeniu, że nic, usiadłam na
bagażu i zaczęłam mocować się z jego zamkiem. Kiedy wygrałam walkę, zeszłam na
dół, by napić się wody w kuchni. 4/5 One Direction leżało na sobie jak
wywrócone domino na kanapie. Spali. Pewnie drzemka po obiadowa. Zrobiłam im
zdjęcie i od razu wrzuciłam na Twittera z podpisem „dobranoc! :) x”. Wpisałam jeszcze Nicki chłopaków i poszłam do
kuchni, gdzie na krześle siedział Zayn i wpatrywał się w ekran komórki, śmiejąc
się cicho. Podeszłam do niego bliżej, po czym zerknęłam na ekran jego telefonu.
Tak jak myślałam, było tam zdjęcie mojego autorstwa. Uniósł głowę, przy czym
musnął mnie postawionymi na żelu włosami, na co się lekko skrzywiłam. Podeszłam
do butelki wody, odkręciłam zakrętkę i zrobiłam kilka łyków. Odstawiłam
plastik, po czym odwróciłam się do Zayna.
-
Pomożesz mi się spakować? – zapytał, na co popatrzyłam się na niego jak na
idiotę. – No co?
-
Żartujesz sobie? W wieku 19 lat nie potrafisz się sam spakować? – zaczęłam się
śmiać.
- Nie
wiem co ubrać na wesele – powiedział, udając obrażonego.
- Oj no
już choodź – odpowiedziałam ze śmiechem, a wtedy on wstał, podszedł do mnie i
przerzucił mnie przez ramię, jak worek ziemniaków. Postawił mnie dopiero w
swoim pokoju po czym zamknął drzwi, a z szafy wyciągnął ogromną walizkę,
większą od mojej i położył ją na dywanie. Uklęknęłam przed nią, myśląc, w co
Zayn mógłby się ubrać na wesele. Po chwili namysłu podeszłam do szafy i
zaczęłam wyciągać po kolei różne spodnie i koszule, oglądając je. Na wszelki
wypadek spakowałam kilka zestawów, a ten idiota tylko leżał na podłodze na
brzuchu i mnie oglądał. Posłałam mu mordercze spojrzenie i za karę rzuciłam się
na niego. Cicho krzyknął, a ja go zaczęłam dzióbać w boki, na co zwijał się z
bólu. Tak, to zdecydowanie jego czuły punkt. Nagle odwrócił mnie tak, że to ja
leżałam pod nim. Zaczął mnie gilgotać i tym razem to ja zwijałam się, tylko że
ze śmiechu. Jęknęłam z bólu gdy postanowił sobie zrobić ze mnie sofę i się na
mnie położył.
- Zayn..
o Boże, błagam, zejdź… za jakie grzechy! – ledwo co mówiłam i chyba wtedy do
niego dotarło, bo ze mnie zszedł. Odetchnęłam z ulgą, a wtedy do pokoju
wparowała reszta zespołu. Dziwnie się na nas popatrzyli. Cóż, dla takich
zboczeńców jakimi są oni, podejrzane może być nawet to, że leżymy z Zaynem obok
siebie na dywanie, a ja nie mogę złapać oddechu. Niall, Liam, Harry i Louis
popatrzyli się na siebie, a po chwili rzucili na Zayna, tworząc tą „ludzką
kanapkę”. Zaczęłam się śmiać, po czym usadowiłam się na samej górze, na
Louisie. Mulat poprosił, żebyśmy zeszli z niego, co zrobiliśmy z niechęcią.
Jednak Harry wciąż leżał na nim.
- Awwww,
Zarry! – zaśmiałam się, a reszta opuściła pokój, więc zostaliśmy we trójkę.
- Kotku,
chodź na łóżko – powiedział Harry do Zayna, na co wybuchłam tak głośnym
śmiechem, że aż położyłam się na podłodze.
- Harry,
błagam cię… - wyszeptał Mulat.
- No co?
- Nico!
Zejdź ze mnie.
- Tak
się odzywasz do swojego Kochanie? Phi!
Patrzyłam,
jak Loczek opuszcza pokój a potem znowu zaczęłam się śmiać, widząc
zdezorientowanego Zayna.
Wpadłam na pomysł, aby ogarnąć dom
chłopaków przed wyjazdem. Poprosiłam więc, żeby razem z chłopakami gdzieś
wyszli. Poszli dopiero 30 minut później bo Mulat układał sobie włosy. Cicho
westchnęłam, śmiejąc się, po czym zabrałam się za wycieranie kurzy, potem
poodkurzałam i umyłam podłogi. Wyszorowałam łazienki i zmieniłam pościel w
każdym pokoju, po czym zaścieliłam łóżka. Zabrało mi to 4 godziny. Zeszłam na
dół i od razu rzuciłam się na kanapę. Po około 2 minutach zasnęłam.
Poczułam, jak czyjeś silne ramiona
mnie podnoszą. Moje ręce opadły w dół, tak samo nogi. Po chwili jednak przysunęłam
dłonie do torsu tej osoby, która mnie niosła i przytuliłam się do niego.
Automatycznie rozpoznałam perfumy Zayna. Cicho mruknęłam, wtulając się jeszcze
mocniej. Położył mnie na materacu łóżka, a wtedy lekko uniosłam oczy.
- Co
jest? – zapytałam powoli i cicho.
- Nic,
Słońce. Śpij dalej, widzę że bardzo się namęczyłaś gdy nas nie było – wyszeptał
i pocałował mnie w czoło. Kiedy już chciał się odsuwać, zaplątałam palce na
jego karku i pociągnęłam go na siebie. Opadł obok mnie, po czym objął moje drobne
ciało, a ja ponownie wtuliłam się w jego ciepły tors. Nagle wstał, na co się na
niego popatrzyłam. Ściągnął spodnie i koszulkę. Otworzyłam usta ze zdziwienia,
pożerając go wzrokiem. Położył się ponownie obok mnie, a ja położyłam dłonie na
jego klatce piersiowej i przysunęłam się do niego na maksymalną odległość.
Odpłynęłam po raz drugi do krainy Morfeusza.
Obudziłam
się o godzinie 8 nad ranem. Zayn już krzątał się po pokoju. W SAMYCH SPODNIACH.
- Oo,
widzę że już wstałaś – uśmiechnął się do mnie ciepło. Założył koszulkę.
- Mhm… -
wymruczałam, po czym stanęłam na nogach i przeciągnęłam się. – Zbierać się już?
- No,
tak powoli możesz - poszedł na dół, taszcząc za sobą moją walizkę. Ja natomiast
skierowałam się do siebie, gdzie wyciągnęłam z szafy białą koszulkę w czarne,
poziome paski, czarne rurki i brązowy pasek, oraz bieliznę. Poszłam do
łazienki, szybko się wykąpałam łącznie z głową, po czym wysuszyłam włosy.
Wyprostowałam je, pomalowałam się a na koniec ubrałam zestaw ubrań, wkładając
koszulkę do spodni i pasek między szlufki. Wyszłam z pomieszczenia, gdzie
zastałam Zayna.
- Uuu…
Louis nie będzie zadowolony! – przeanalizowałam słowa Zayna i zaczęłam się
śmiać. Zeszliśmy na dół, gdzie przecudownie było czuć naleśnikami. Weszliśmy do
kuchni, gdzie zastaliśmy Harry’ego, smażącego właśnie te cuda, a reszta jadła
przy stole. Louis widząc mnie, aż zakrztusił się sokiem. Kiedy się uspokoił,
zaczęłam się z niego śmiać.
- Co..
jak… ale! No! Przecież… To ja! Znaczy się… To ja się tak ubieram!
Eeeeeeeeeeeeeeeeeeej, kopiujesz mnie! – zaczął wymachiwać rękami, na co
zaśmiałam się jeszcze głośniej i usiadłam do stołu. Po śniadaniu, pożegnaliśmy
się z chłopakami, którzy wyściskali mnie, jakbym wyjeżdżała na co najmniej 10
lat. Mulat ubrał swoje czarne Nike’i a ja krótkie, białe Conversy. Z uśmiechem
poszliśmy do samochodu, a Zayn ogłosił, że przygotował muzykę, po czym otworzył
schowek, gdzie były wszystkie płyty Linkin Park, 30 Seconds To Mars no i
oczywiście Up All Night. Jako pierwsze puściłam płytę 1D i jadąc, śpiewaliśmy
wszystkie piosenki. Potem włączyłam pierwszą płytę Linkin Park, i razem z dwoma
wokalistami tego zespołu, śpiewałam lub rapowałam, za co Zayn mnie chwalił.
Potem gadaliśmy o różnych pierdołach oraz opowiadaliśmy sobie różne kawały.
Dojechaliśmy dopiero o 2 popołudniu, przez korki.
Hotel był śliczny, przestronny i
utrzymany w zimnym klimacie. Jasno-szare ściany i brązowe panele, w podobnym
kolorze biurko recepcji. Windą dojechaliśmy na drugie piętro, po czym
skierowaliśmy się do pokoju 106. Apartament był utrzymany w brązowych i
śliwkowych. Ściany były pomalowane na kawowo, a sofa oraz dwa fotele były
ciemno-śliwkowe, z szarymi poduszkami. Pomiędzy tym zestawem stał mały,
drewniany stoliczek a na ścianie niewielki telewizor plazmowy. Reszta ścian
była przyozdobiona zdjęciami Londynu, Paryża i Los Angeles. Były także troje
drzwi. Kiedy otworzyłam pierwsze drzwi, zobaczyłam łazienkę z dwoma szafkami,
prysznicem i kafelkami w odcieniu turkusa. Następne były od sypialni, w kolorze
beżowym, tylko jedna ściana była czerwona, przy której stało łóżko… Zaraz!
Dwuosobowe?! Oj Zayn… Naprzeciwko łóżka stały dwa, beżowe fotele a pomiędzy
nimi czarny stolik z wazonem róż. Po prawej stronie wejścia stała brązowa
szafa, a podłoga była pokryta białą wykładziną. Przeszłam do trzecich drzwi,
gdzie całe pomieszczenie było wykafelkowane w kolorze szarym, a na środku, na
poziomie podłogi było jacuzzi. Moje oczy stały się zapewne wielkie. Stałam
osłupiała, a po chwili poczułam ramię Zayna na swojej talii.
- Dwie
sprawy. Dlaczego tam jest dwuosobowe łóżko, a tutaj jacuzzi? – od razu zapytałam.
- Bo to
apartament małżeński –odpowiedział, jakby to było całkowicie normalnie.
- A to
nie było innych?
- No
właśnie nie, wszystkie inne są pozajmowane i zostały tylko małżeńskie.
Westchnęłam.
- To co
robimy? – zapytałam.
- Możemy
zamówić obiad, bo zgłodniałem – odpowiedział, na co pokręciłam przecząco głową.
- Sobie
weź, ja nie. Nie jestem głodna – uśmiechnęłam się do niego ciepło, po czym wyszliśmy
z pomieszczenia. Do apartamentu wszedł jakiś facet z naszymi walizkami. Zayn
podziękował i przestawił je do sypialni. Od razu otworzyłam swój bagaż i
wyciągnęłam miętowy lakier. Usiadłam z nim w salonie i zaczęłam malować
paznokcie. W tym samym czasie Zayn zamówił dwie porcje spaghetti. Bo to tak
ciężko zrozumieć, że ja nie jestem głodna! Kiedy się rozłączył, wyszczerzył do
mnie dwa rządki idealnie białych zębów. Pokręciłam głową i zakręciłam
buteleczkę z lakierem, po czym wyciągnęłam nogi przed siebie i oparłam się o
oparcie sofy. Mulat usiadł obok mnie i włączył telewizor.
Pół godziny później do pokoju
zapukała wysoka blondynka z idealnymi nogami i sylwetką. Ubrana była w czarną
spódnicę przed kolano, a do niej miała wsadzoną białą koszulę zapiętą pod
szyję. Włosy miała spięte w koka na czubku głowy, a na stopach miała czarne
szpilki. Przed sobą pchała stolik z daniami.
- Dzień
dobry, czy to tutaj było składane zamówienie? Miały być dwie porcje spaghetti –
powiedziała. Poczułam, że moje kompleksy osiągnęły przy niej maksimum, czułam
się okropna i brzydka.
- Dzień
dobry, tak. To tutaj – uśmiechnęłam się do niej i odsunęłam, pozwalając by
wjechała dalej. Gdy Zayn ją zobaczył dosłownie zaczął pożerać ją wzrokiem.
Zarzuciłam grzywką i usiadłam ponownie na sofie, gdy blondynka opuszczała
pokój. Zamknęła za sobą drzwi. Przyznam szczerze, że danie wyglądało tak
apetycznie że zaczęłam jeść. Zjadłam oczywiście później niż Zayn.
- Gdybym
miała strój kąpielowy to poszłabym do jacuzzi – powiedziałam, wyciągając
telefon z kieszeni, który oznajmił mi, że dostałam sms’a. Od Jo.
„ I jak, dojechaliście już? Jak
tak to podoba się w hotelu? ;)”
Z
uśmiechem odpisałam.
„Dojechaliśmy ponad godzinę temu.
Hotel jest śliczny, spaghetti pyszne, tylko szkoda, że Zayn wziął apartament
dla małżeństwa… Cóż, ponoć innych nie było. No i mamy dwuosobowe łóżko i
jacuzzi. Póki co jest dobrze :)”
I
wysłałam. Odłożyłam telefon na stolik, a wtedy Zayn wziął mnie na ręce.
Pisnęłam, po czym zaczęłam się smiać, ale kiedy skierował się do pomieszczenia
z jacuzzi nie było mi już wesoło.
- Zayn,
debilu, puść mnie! – krzyknęłam, ale było za późno. Wrzucił mnie lekko do
jacuzzi, nacisnął jakiś guzik a woda zaczęła bulgotać. Ściągnął buty i sam
wszedł. Zamoczył także swoją fryzurę, niemożliwe! Grzywka opadła mu na czoło,
wyglądał tak słodko.. Stop! O czym ja myślę?
Zaczęliśmy się chlapać i skakać po
sobie, choć przyznam, że w jeansach nie było mi najwygodniej. Nie zdziwiłabym
się, gdyby nasi tymczasowi sąsiedzi przyszli do nas z prośbą o uciszenie się.
Po godzinie wygłupiania się, wyszliśmy z jacuzzi a Zayn je wyłączył.
Skierowaliśmy się do sypialni, gdzie na łóżku leżały cztery ręczniki. Zaczęliśmy
się wycierać, po czym zawiązałam włosy w „turban”. Z walizki wyciągnęłam szare
dresy, koszulkę z logiem Nirvany (która tak de
facto należy do Zayna) i czystą bieliznę. Poszłam do łazienki, gdzie
powycierałam ciało i ubrałam się w suche ubrania. Wróciłam do bagażu po
suszarkę i wysuszyłam włosy już w sypialni. Kiedy obydwoje doprowadziliśmy się
do porządku, znalazłam karty w jednej z półek. Z uśmiechem pokazałam je
Mulatowi, a on jęknął.
- Nie
potrafię grać – skrzywił się, a ja pociągnęłam go za rękę do salonu gdzie
usiedliśmy na dywanie. Rozdałam karty i grając, tłumaczyłam mu, co ma zrobić.
Szybko załapał, więc pograliśmy około 2 godziny, a potem dopadliśmy telefonów.
Usiedliśmy na sofie, a ja położyłam swoje łydki na jego uda. Na moich nogach
położył swoje ręce i zaczęliśmy nołjajfować
z Twitterem. Odpisywałam fankom 1D, niektóre zaczęłam follować a po chwili
zrobiłam zdjęcie Zaynowi i dodałam na ćwierkacza z opisem:
„oto Wasz uzależniony od Twittera
@zaynmalik ;)”
Po
chwili poczułam szturchnięcie w nogę. Zaczęłam się śmiać.
- No
eej, ile jeszcze moich zdjęć dodasz? – jęknął.
- Dużo.
Nie mów, że nie lubisz się oglądać! – wytknął mi język, po czym poszedł do
łazienki a telefon zostawił na łóżku. Oczywiście nie zostawiłam go bez opieki!
Wzięłam go do ręki i zaczęłam follować fanki, które o to prosiły. Kiedy Zayn
wrócił i zobaczył, że mam jego telefon, rzucił się na mnie, a ja coś zaczęłam
klikać. Piszczałam, choć nie mogłam złapać oddechu. Po chwili śmialiśmy się, a
Zayn w końcu ze mnie zszedł. Okazało się, że napisałam do kilku fanek coś typu:
„sfngknxodnf dxvd”. One odpisały, że nie wiedzą o co chodzi, ale i tak się
cieszą. No tak, przecież Zayn w mojej postaci im napisał, bo ja zaczęłam klikać
w ekran, kiedy Mulat się na mnie rzucił! Pokazałam to chłopakowi, który zaczął
się śmiać.
Zayn zamówił szampana. Przyniosła go
znowu ta blondynka, po 10 minutach. Zayn ładnie podziękował i zamknął drzwi,
gdy kobieta opuściła pokój. Z hukiem otworzył butelkę i nalał do lampek do
pełna.
- Ale
oczywiście ja nie mogę za dużo, bo jutro rano jedziemy – powiedział i usiadł
obok mnie. Wypiłam trunek, po czym napadłam na butelkę i zaczęłam pić z gwinta.
Zayn tylko się śmiał. Wypiłam ponad połowę, po czym odstawiłam szkło na stolik
i przytuliłam się do chłopaka. Objął mnie ramieniem, a ja położyłam swoją rękę
na jego brzuch. Nogi położyłam na jego i już po chwili zasnęłam.
Ktoś zaczął mnie lekko szturchać.
-
Sophie.. Wstawaj, będziemy jechali za niedługo.. – ten głos rozpoznam nawet
podczas śmierci. Uśmiechnęłam się i zamruczałam, po czym odwróciłam się na
drugi bok, a więc przodem do Zayna. Otworzyłam powoli oczy by ujrzeć Mulata,
który miał już idealnie ustawioną fryzurę i ubrany był w biały t-shirt, czarne
rurki i koszulę w turkusowo-szarą kratkę. Powoli usiadłam na łóżku a potem
wstałam, podeszłam do walizki. Wyciągnęłam czerwone rurki i białą bokserkę w
czarne paski, oraz czystą bieliznę. Do drugiej ręki wzięłam szczoteczkę do
zębów i pastę, oraz szczotkę do czesania włosów. Poszłam do łazienki, gdzie
umyłam zęby, przeczesałam włosy i ubrałam zestaw ubrań. Wróciłam do sypialni,
gdzie spakowałam wyciągnięte rzeczy i poszłam jeszcze się lekko pomalować.
Zjedliśmy śniadanie w restauracji,
po czym w recepcji Zayn zapłacił za pobyt i już 15 minut później jechaliśmy,
śpiewając różne piosenki i wygłupiając się.
Kierunek Bradford!
____
cholera, nie udało mi sie dać wesela xD ale w następnym już na pewno będzie, I swear! :D
no więc liczę na jakieś komentarze, bo ten rozdział podoba mi się chyba najbardziej ;)
następny za tydzień/dwa tygodnie.
hope u enjoy :) x